Bieszczady : Tarnica – Halicz – Rozsypaniec

Wyruszamy rano samochodem do Wołosatego. Tam należy zatrzymać się na parkingu (płatny) i iść dalej asfaltową drogą (ok. 750 m), aż do odbicia w lewo na szlak niebieski. Obok znajduje się kasa biletowa, więc miejsca nie sposób pominąć. Dalej przez łąkę aż do lasu. I w górę. Po jakimś czasie i nabraniu sporej wysokości wychodzi się z piętra lasu na połoniny. Cudne widoki! 😊.

Na przełęczy Krygowskiego odbijamy w prawo na należącą do Korony Gór Polski kamienistą Tarnicę (1346 m n.p.m.). Jej nazwa pochodzi z języka rumuńskiego, w którym tarniţa oznacza przełęcz. Ostre podejście kończy się pod krzyżem, który upamiętnia zdobycie szczytu przez ks. Karola Wojtyłę w 1953 roku. Panorama Bieszczad z Tarnicy jest przepiękna. Halicz i Rozsypaniec wydają się być  tak abstrakcyjnie daleko, że absurdalnym wydaje się fakt dodarcia do nich podczas tej wędrówki. Przejście na Tranicę zajmuje nam ponad 3h. Już jesteśmy zmęczeni, a do połowy jeszcze hen, hen…

Zszedłszy po śladach na Przełęcz Krygowskiego idziemy dalej w prawo szlakiem niebieskim do Przełęczy Goprowskiego. Tu szlak niebieski biegnie dalej prosto na Krzemień, my jednak odbijamy w prawo na Halicz. Mijamy po drodze Kopę Bukowską i po ok. 3,5 km (coś ponad 2h) docieramy na nasz drugi tego dnia szczyt (1333m n.p.m.).

Droga jest po prostu piękna. Widoki przecudne i niepowtarzalne.

Z jednej strony mamy panoramę w kierunku Połoniny Caryńskiej i Wetlińskiej, dalej na północ w kierunku Lutowisk i Ustrzyk Dolnych. Z drugiej możemy spojrzeć daleko w głąb Ukrainy. U naszych stóp leży cała dolina górnego Sanu wraz z pustymi miejscami po wysiedlonych bojkowskich wsiach.

Z Halicza już generalnie z górki 😊. Szybko docieramy na Rozsypaniec (ok. 20min). Jak sama nazwa wskazuje jest rozsypany 😊. Nie ma wyraźnego wierzchołka, głaz tu, głaz tam, tu ścieżka, tam przejście.

Za kolejny kilometr jesteśmy przy Przełęczy Bukowskiej. Tutaj wchodzimy już w piętro lasu. Tutaj jesteśmy najbliżej Ukrainy. Przy wiacie można iść kawałek w lewo i zrobić sobie zdjęcie przy słupku granicznym.

Stąd zaczyna się mozolna, długa droga na parking. 8 km ciągnącej się w nieskończoność asfaltówki.

Wycieczka piękna, ale i męcząca. Nie, nie męcząca – potwornie męcząca! Łącznie ponad 20 km, dużo podejść, dużo zejść, trzy szczyty i kilka przełęczy. Ale warto 😊

Warto też wyłączyć sieć komórkową bo łapie telefonia ukraińska, a nasze smartphony akurat tam mają ochotę coś pobrać lub zaktualizować 😉. A potem przychodzą nieprzyzwoicie wysokie rachunki ☹

(październik 2017)

 

Całość wypadu w Bieszczady znajdziecie we wpisie: Bieszczady – jesień w krainie połonin

Wszystkie posty z Małopolski znajdziesz tutaj: Małopolska– atrakcje regionu

Więcej o ciekawych miejscach w Polsce: POLSKA – ciekawe miejsca

 

Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊