Canyoning Beli Rzav
Park Narodowy Tara
Park Narodowy Tara leży na zachodzie Serbii i jest piękny!
(sierpień 2018)
Właściwe 8 godzinny trekking przez kanion rzeki Beli Rzav.
Najpierw 1,5 kilometrowy marsz środkiem strumienia, do kanionu. Potem szliśmy dalej wodą, a nad naszymi głowami wyrastał niebotycznie wysoki kanion. Cały czas trzeba było uważać na podwodne głazy. Piękne! I męczące. Co kilkanaście metrów leżały zawaliska spróchniałych drzew, które od setek lat spadały w koryto kanionu. Trzeba było je pokonywać, a to wymagało i siły i wytężonej uwagi, sprytu. Trzeba było rozważnie stawiać kroki, metr po metrze przesuwać się do przodu. Co chwila ręka lub noga wpadały w szczelinę powstałą przy stanięciu na zbyt spróchniały konar.
W połowie drogi napotkaliśmy 6-cio metrowy uskok skalny. Trzeba było go pokonać spuszczając się na linie.
Zadanie nie było proste. Wszyscy mieliśmy strach w oczach w chwili, kiedy zapięci w uprzęże musieliśmy usiąść ciężarem ciała w powietrzu, na linie. I powoli, odbijając się delikatnie nogami od skały, uważając jednocześnie żeby nie gibnęło nas za bardzo w bok na boczną ścianę, spuścić się w dół. Na górze asekurowani byliśmy oczywiście przez jednego, a na dole drugiego przewodnika.
Następny etap to głębia. Trzeba było ją przepłynąć. Potem znów zawaliska. Następnie kolejna głębia i znów zawaliska. Kilka mniejszych uskoków pokonywało się spuszczając jak na zjeżdżalni. I znów zawaliska i jeszcze więcej zawalisk. Nad głowami zaś nieustannie wysoki, strzelisty kanion.
Dnem wąwozu przeszliśmy jakieś 3km co zajęło nam ok. 5h. Przepięknych, ale też i potwornie męczących 5h!
Powrót – to wcale nie było proste zadanie! Przez 2km wspinaliśmy się w zasadzie pionowo w górę. Szliśmy szlakiem, ale w Serbii to nie znaczy to samo co w Polsce. Oznaczenia są, ale ścieżki praktycznie nie ma. Pięliśmy się więc mozolnie gęsiego pod górę, a przewodnik torował nam szlak… kijem, bo maczety nie miał. Wyżej i wyżej…. I jeszcze wyżej!!!! Tak przez grubo ponad 2h. Kiedy dobrnęliśmy do szczytu, to ostatnie 3km szutrową drogą w dół praktycznie przebiegliśmy.
Beli Rzav canyoning trwa od 10:00 do 19:00 (czysty marsz od 11:00 do 19:00). Cały czas w naprawdę dużym wysiłku i koncentracji. Ale warto. Podobało nam się niezmiernie. Te widoki, ta przygoda!!!! 😊
Całość imprezy zamawialiśmy w firmie Explore Serbia (Tatjana, <info@explore-serbia.rs>).
Działają sprawnie i dobrze. Nie mają co prawda jeszcze strony w języku angielskim, ale porozumiewają się w tym języku bez problemu. Byliśmy tam z synem i 10 lat to było na bardzo dużej granicy, może nawet trochę powyżej tej granicy…. Co do sprzętu też można mieć pewne zastrzeżenia: brak długich pianek (= liczne obtarcia na nogach), brak kasków. Niemniej jednak całą imprezę i jej organizację zaliczam do udanych, a firmę mogę polecić.
Cena: 50 euro od osoby (2018).
Można powiedzieć, że sporo, ale taka przygoda, te widoki i te przeżycia warte są zdecydowanie tych pieniędzy!
Całość relacji z naszego wyjazdu do Serbii znajdziesz tutaj: SERBIA
(sierpień 2018)
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊