„LA w ogóle nie jest jak miasto, za bardzo się rozciąga” – to cytat z książki R. Baldwina Los Angeles miasto-państwo w siedmiu lekcjach.
Miasto Aniołów to megamiasto. To Hollywood i Walk of Fame. Beverly Hills, Malibu i Sunset Blv. Ciągnące się kilometrami plaże wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Dodgersi, Lakersi i miejsce narodzin amerykańskiego surfingu. Disneyland. Studia filmowe. To też miasto kontrastów i multikulturowości.
Czy Los Angeles nas przytłoczyło, czy pozytywnie zaskoczyło? Jak się po nim poruszaliśmy i co zobaczyliśmy? Gdzie warto tam pójść i co zobaczyć?
Na wszystkie te pytania staramy się odpowiedzieć w poniższym tekście.
W Los Angeles skończyliśmy nasz ponad dwutygodniowy roadtrip po zachodnich stanach USA, o którym przeczytacie TUTAJ.
(VIII 20224)
Założone w 1781 roku jako El Pueblo de Nuestra Señora la Reina de los Ángeles de Porciúncula, czyli „Miasto Matki Bożej Królowej Aniołów (rzeki) Porciúncula”. Początkowo jako osada hiszpańska, później meksykańska (1821) i wreszcie należąca do Stanów Zjednoczonych (1847), Los Angeles jest dziś światowym centrum biznesu, handlu międzynarodowego, rozrywki, kultury, nauki, sportu i technologii.
Jest to drugi największy pod względem powierzchni obszar metropolitarny w USA (Los Angeles-Long Beach-Anaheim). Jest też drugim po Nowym Jorku najludniejszym miastem w Stanach Zjednoczonych.
Los Angeles jest głośne, ruchliwe i nieraz bardzo zakorkowane. A z drugiej strony spokojne, z krótko przystrzyżoną trawką wokół willi w West Hollywood i szumem fal znad Pacyfiku przy Venice Beach. Na jednej ulicy można spotkać najnowocześniejsze Tesle, a tuż za skrzyżowaniem nieopróżnione śmietniki pod lokalnym barem.
Jedno jest pewne – Los Angeles jest duże, pełne kontrastów i wcale niełatwo jest się w nim odnaleźć. Aby zatem mieć jakąkolwiek szansę na zwiedzenie miasta trzeba ruszyć w nie z dobrym planem, a przynajmniej z mapą i naniesionymi na nią miejscami, które chcemy odwiedzić.
Najważniejsze atrakcje Los Angeles
Na Los Angeles nie mieliśmy przeznaczonej zbyt dużej ilości czasu, dlatego na naszej liście znalazły się tylko najważniejsze atrakcje LA.
Griffith Observatory
Znajdujące się w Griffith Park Obserwatorium Griffitha to jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych miasta. Rozciąga się stąd niesamowity widok na Los Angeles. Po drugiej stronie widzimy słynny napis HOLLYWOOD.
Samo obserwatorium otwarto w 1935 roku, a ufundował je (jak i ziemię, na której stoi) pod koniec XIX wieku miejscowy przedsiębiorca i filantrop – Griffith Jenkins Griffith.
Wstęp do obserwatorium i na jego tarasy jest, zgodnie z wolą fundatora, bezpłatny. W środku znajdują się wystawy edukacyjne i uruchamiany kilka razy dziennie słynny Transformator Tesli (Tesla Coil). Pokazy w planetarium obejmujące także korzystanie z teleskopu są płatne. Szczegóły TUTAJ
Ponad placem na którym znajduje się obserwatorium, na wzgórzach, rozciąga się park. Są tam wyznaczone alejki i szlaki. Warto się wybrać na krótki spacer, aby z góry uchwycić panoramę Griffith Observatory na pierwszym planie, a wieżowców Los Angeles Downtown na drugim.
Znak HOLLYWOOD
Jeśli chcemy podziwiać znajdujący się na zboczu góry Mount Lee słynny napis HOLLYWOOD, też musimy wspiąć się trochę ponad obserwatorium. Inne bardzo dobre miejsce do zdjęcia z napisem to Lake Hollywood Park – widać go wtedy od dołu.
Dojazd do Griffith Observatory
Dojazd teoretycznie jest prosty. Parkingi zlokalizowane są praktycznie pod samym obserwatorium. Parkowanie oczywiście płatne i to nie mało – 10$/h! Największym jednak problemem jest tłum ludzi, korki na dojeździe i brak wolnych miejsc parkingowych. Zwłaszcza przez zachodem słońca sytuacja wymyka się spod kontroli.
My właśnie popełniliśmy ten błąd 😉. Przyjechaliśmy do LA po południu i po szybkim ogarnięciu się w hotelu ruszyliśmy do Griffith Park. Trochę czasu zajął nam dojazd, na szczęście w miarę sprawnie zaparkowaliśmy. W Samym obserwatorium musieliśmy poprzedzierać się przez tłum odwiedzających, ale już na szlakach prowadzących w górę na punkty widokowe byliśmy… znów prawie sami. Dosłownie jakiś gość uprawiający jogging, jakaś pani z psem, jakaś rodzinka. Wszystko. Cisza, spokój i zniewalający zachód słońca z widokiem na Miasto Aniołów 😊.
Santa Monica Beach i Venice Beach
To najsłynniejsze miasteczko i plaże na przedmieściach Los Angeles.
Spacerując po słynnym deptaku Ocean Front Walk można odetchnąć od miasta, poczuć wiatr od morza, posłuchać szumu fal i nacieszyć oczy pięknymi, długimi palmami.
Podobno najpiękniejsze zachody słońca w Los Angeles są właśnie przy Venice Beach… My byliśmy tam z samego rana – jeszcze było spokojnie, trochę ludzi biegało, trochę ćwiczyło w plenerowych siłowniach, jacyś chłopcy ćwiczyli na deskorolkach, pierwsi plażowicze sunęli nad ocean… powoli rozstawiały się kramy, otwierały podwoje sklepików z pamiątkami. Santa Monica Beach i Venice Beach budziły się do życia. W plażowych knajpkach pojedyncze osoby piły kawę, jadły śniadanie.
Santa Monica wieczorem jest zupełnie inne. Życie nocne skupia się tu głównie na 3rd Street Promenade oraz wybudowanym w 1909 roku molo – Santa Monica Pier. I to tu kończy się Route 66. Ale to już zupełnie inna historia…
Parkowanie w Santa Monica: 2,5$/1h
LA Downtown
Downtown, czyli centrum, śródmieście – biznesowe centrum Los Angeles. Błyszczące w promieniach słońca drapacze chmur robią naprawdę duże wrażenie. Warto zobaczyć je z góry, z Griffth Observatory chociażby, ale warto też spojrzeć na nie od dołu. Człowiek jest taki malutki… A futurystyczny gmach Walt Disney Concert Hall powala swą architekturą na kolana.
Parkowanie w Downtown: 6$/1h
Beverly Hills
Beverly Hills to jedna z najbogatszych i najbardziej znanych dzielnic w Los Angeles. Kto nie kojarzy „Beverly Hills 90210” ? – ręka w górę. Albo nie – lepiej się nie przyznawać 😉.
Tutaj bogactwo od razu rzuca się w oczy. Równiutko przycięte trawniki, rzędy ciągnących się wzdłuż ulic smukłych palm, egzotyczna roślinność, kwiaty i luksusowe wille i nie mniej luksusowe samochody.
Znak Beverly Hills znajdziecie w parku miejskim Beverly Gardens Park przy Santa Monika Blv.
Rodeo Drive
Tuż obok parku znajduje się słynna Rodeo Drive – tu blichtr marek takich jak Chanel, Giorgio Armani, Gucci, Hugo Boss, Prada, Tiffany & Co, Rolex, itp., itd. aż bije po oczach. To ponoć najdroższa ulica w USA, na której można często spotkać celebrytów, chociaż my żadnego nie spotkaliśmy 😉.
Skrzyżowanie Wilshire Blvd i Rodeo Drive to tzw. Golden Triangle, gdzie znajdziecie słynne schody z filmu Pretty Woman (Rodeo Drive Steps).
Parkowanie w okolicy Rodeo Drive: 0,75$/20min (maksymalny czas postoju)
Aleja Gwiazd, Walk of Fame
Hollywood – symbol amerykańskiej kinematografii, Złoty Graal aktorów, reżyserów i ludzi kina z całego świata.
Walk of Fame to jedna z głównych atrakcji miasta, znak rozpoznawczy Hollywood. Znajdziemy tu ponad 2.500 gwiazd aktorów, muzyków, ludzi teatru i estrady. I odszukanie konkretnej gwiazdy danej osoby wcale nie jest takie proste!
Oprócz różowo-mosiężnych gwiazd znajdziemy tam Dolby Theatre (dawniej Kodak Theatre), będący od 2002 roku miejscem ceremonii rozdania Oscarów. Na co dzień nie ma tam oczywiście czerwonego dywanu, ale do środka można (a nawet trzeba!) wejść. Na piętrze są słupy z tytułami zwycięskich filmów od początku historii tych nagród. I są słupy wolne, do roku… 2076.
Obok znajduje się Grauman’s Chinese Theatre (Chiński Teatr Graumana) – kino otwarte w 1927 roku z okazji premiery Króla Królów.
Szczerze mówiąc sama okolica Walk of Fame nie jest zbyt imponująca – w LA są o wiele bardziej prestiżowe i po prostu ładniejsze miejsca. Niemniej jednak zwiedzając miasto tam być trzeba, bo to jest w końcu jego wizytówka.
Aleja Gwiazd to ok. 2km odcinek Hollywood Blv. I o ile po stronie Dolby Theatre, a zwłaszcza pod samym teatrem, jest rzeczywiście potężnie zatłoczona, to po drugiej stronie ulicy jest już zdecydowanie spokojniej.
Pozostając w tematyce kinematografii, w Los Angeles możemy zwiedzić oczywiście studia filmowe, miejsca takie jak Warner Bros Studio, Sony Pictures czy działający jak park rozrywki Univrsal Studio. A jak już przy rozrywce to w Anaheim mamy oryginalny, bo pierwszy Disneyland Park.
The Grove i Farmers Market
Jeśli zastanawiacie się, gdzie w Los Angeles zjeść aby nie zbankrutować – Farmers Market będzie tym miejscem. To taki zadaszony foodcorner. Mamy tu kuchnie z wszelkich zakątków świata. Można np. zasiąść w knajpce francuskiej – napić się dobrego wina i zjeść całkiem wykwintny obiad na białych obrusach podany przez kelnera. Można też zasiąść, tak jak my, w singapurskiej Banana Leaf – zamówienia przy barze, ceraty na stołach. Są też stoiska gdzie można kupić półprodukty: ryby, owoce, warzywa, pieczywo.
Farmers Market znajduje się na terenie galerii handlowej The Grove. Z tym że ta galeria jest całym miasteczkiem, jak tu mają w zwyczaju, a nie jednym budynkiem jak europejskie centra handlowe.
Gdzie spaliśmy
Economy Inn Hollywood
(rezerwacja booking)
Jest to typowy budżetowy motel zlokalizowany na granicy Little Armenia i Thai Town w niedalekiej odległości od Griffith Park i Griffith Observatory. Wbrew wyczytanym w Internecie opiniom okolica okazała się być spokojna, w miarę czysta i zadbana. Oczywiście nie jest to West Hollywood 😉, ale bez dramatyzmu. Pokoje małe, ale wystarczające. Okna naszego pokoju wychodziły na ruchliwą ulicę. Generalnie stosunek ceny do jakości, jak na warunki Los Angeles, bardzo dobry.
Po przeciwnej stronie Sunset Blv jest fajna tajska knajpka – Pa Ord Noodle.
Jest bezpłatny parking.
Cena: 105$/doba, pokój trzyosobowy
INFORMACJE PRAKTYCZNE
– Los Angeles jest wielkie i przytłaczające, najlepiej poruszać się po nim samochodem.
– Miasto oraz autostrady dojazdowe często się korkują. Bardzo przydatne są w takich sytuacjach Pasy carpool lub HOV (High Occupancy Vehicles) przeznaczone dla samochodów, w których porusza się więcej niż 2 osoby.
– Parkowanie na terenie metropolii Los Angeles jest bardzo drogie. Dodatkowo niejednokrotnie czas postoju to maksymalnie 20 minut na jednym bilecie.
– Przed wyjazdem do USA baliśmy się, że z uwagi na skrajny kapitalizm i duże różnice społeczne, w miastach takich jak LA będzie dosyć niebezpiecznie, sporo ludzi żebrzących i bezdomnych. Na szczęście okazało się, że były to niesłuszne obawy. Podczas naszego pobytu było spokojnie, bezpiecznie, a ludzi żyjących w skrajnych warunkach widzieliśmy niewielu.
Wszystkie wpisy o Stanach Zjednoczonych Ameryki znajdziecie tutaj: USA – american dream
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊