Iglice, płaskowyże, formy skalne zwane butte… Skały z czerwonego piaskowca wznoszące się na ponad 200 metrów… Wszystko to robi piorunujące wrażenie! To teren rezerwatu Indian Navajo leżący na granicy dwóch stanów: Utah i Arizony.
W Monument Valley byliśmy podczas naszego roadtripu po zachodnich stanach USA, którego całość można prześledzić TUTAJ.
(VIII 2024)
Dolina Monumentów jest niesamowicie fotogeniczna. Zwłaszcza o złotej godzinie wygląda magicznie. Nic więc dziwnego, że stała się miejscem plenerów filmowych. To tu kręcono klasyki westernów takie jak Złoto MacKenny (1969) w reżyserii J. Lee Thompsona, z Gregory Peckiem i Omarem Sharifem w rolach głównych. John Ford upatrzył sobie Monument Valley jako plan dla swoich westernów, a Johna Weyna jako głównego aktora. I tak powstały: Dyliżans (1939), Fort Apache (1948), Rio Grande (1950), Jak zdobywano Dziki Zachód (1962) i inne. Ponadto W Monument Valley kręcono sceny do 2001: Odyseja kosmiczna (1968), Powrót do przyszłości III (1990), Forrest Gump (1994) i wielu, wielu innych.
Monument Valley zwiedzanie
Teren parku jest olbrzymi. Dla zwiedzających udostępniono jedynie liczącą 17 mil pętlę z kilkunastoma punktami widokowymi.
Na teren Monument Valley Navajo Tribal Park obowiązuje opłata. Jest to teren rezerwatu Indian Navajo, dlatego nie obowiązuje tu karta America the Beautiful.
Cena i godziny otwarcia TUTAJ
Bilety kupuje się w Visitors Center usytuowanym przy zjeździe z drogi 163 w Monument Valley Road lub w Visitors Center położonym już wśród skalnych ostańców, przy Monument Valley Road i hotelu The View. W tym ostatnim jest też nieprzyzwoicie drogi sklep z pamiątkami oraz taras widokowy, z którego roztacza się widok na pomarańczowo – czerwoną pustynię. Widać stąd między innymi jedne z najbardziej ikonicznych formacji doliny – East and West Mitten Buttes oraz Merrick Butte.
Do tego miejsca prowadzi utwardzona szosa. Chcąc jechać dalej mijamy bramki, gdzie czeka nas sprawdzenie biletów.
Navajo Loop
Od tej pory musimy liczyć się z drogą nieutwardzoną, pylistą i wyboistą. Tutaj teoretycznie mogą wjeżdżać tylko pojazdy 4×4, niemniej jednak „normalne” osobówki też zazwyczaj powinny dać radę. Tak naprawdę to najtrudniejszy jest pierwszy odcinek, tuż za szlabanem. Jest to stromy zjazd, który w drodze powrotnej trzeba pokonać pod górę i to najlepiej jadąc po lewej stronie (bardziej utwardzona nawierzchnia). Te pierwsze 200 metrów to prawdziwe wyzwanie, nie jest łatwo, ale daje radę! Pozostała część pętli to w porównaniu z tym zjazdem/wjazdem bułka z masłem 😉. Trzeba jednak pamiętać, że w czasie i po deszczu jest ona niepokonywalna. Ponadto pętla ta od pewnego miejsca jest jednokierunkowa, więc jak już wjedziemy to trzeba dojechać do końca.
Trasa wiedzie wzdłuż gigantycznych monolitów i formacji skalnych. Po drodze mija się wyznaczone punkty widokowe takie jak Johns Ford’s Point, Three Sisters, Lookout Point, Cly Butte, Saddle Rock, Artist’s Point, Totem Pole itp., itd. Jedne są dość mocno oblegane przez turystów, inne wręcz przeciwnie – puste i dzikie. Jest pięknie.
Oczywiście najpiękniejszą porą na wizytę w Dolinie Monumentów jest złota godzina i następujący po niej zachód słońca. Jest to też jednak pora najbardziej popularna, a co za tym idzie najbardziej tłoczna. Tak więc każdy kij ma dwa końce… My byliśmy na Navajo Loop około 2h pomiędzy 15:00 a 17:00,czyli dokładnie przed złotą godziną. Było pusto i pięknie. A potem lunęło… (i jak byśmy czekali na zachód słońca to nie zobaczylibyśmy nic)
Na terenie Navajo Tribal Park obowązuje zakaz używania dronów.
Forest Gump Point
Jadąc dalej na północ w stronę miasteczka Mexican Hat szosą 163 znajdziemy TO miejsce – Forest Gump Point (zaznaczony na mapach Google i oznaczony tablicą w terenie). Jest to miejsce i niezwykłe i kultowe. To dotąd w filmie dobiegł Forest w swoim biegu przez Stany i stąd postanowił zawracać. A jak tam jest? No po prostu magicznie! I wcale się nie dziwię, że ekipa Roberta Zemeckisa umieściła je w kadrach filmu.
Najlepiej być tam z rana – ludzi jak na lekarstwo, a i słońce mamy zza pleców, więc zdjęcia wychodzą lepsze 😉.
Gdzie spaliśmy
San Juan Inn, Mexican Hat
San Juan Inn położony jest nad krawędzią wąskiego kanionu, w dole którego płynie zabarwiona na brunatny kolor rzeka San Juan River. Pokoje rozmieszczone są na parterze i na piętrze. Czysto i przyjemnie. Na terenie jest mała i bardzo przyjemna restauracja. Nad wąwozem ustawione są stoliki, przy których można sobie zjeść np. śniadanie. Jest bezpłatny parking.
Cena: 164$/noc, pokój trzyosobowy
(był to zdecydowanie najdroższy hotel/motel podczas całego naszego wyjazdu, niemniej jednak w tej okolicy była to i tak najtańsza opcja)
Wszystkie wpisy o Stanach Zjednoczonych Ameryki znajdziecie tutaj: USA – american dream
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie