Rowerem do winnic
Słyszeliście o odradzającej się tradycji uprawy winorośli w Polsce?
Wyżyna Sandomierska – dzięki łagodnemu klimatowi, lessowym glebom na łupkach – jest właśnie jednym z takich regionów, gdzie winiarstwo po wiekach letargu się odradza.
My już po raz któryś przekonaliśmy się, że wypad do polskiej winnicy to weekend doskonały!
Postanowiliśmy połączyć wycieczkę rowerową ze zwiedzaniem winnic i degustacją. Nie obyło się oczywiście bez samego Sandomierza i małego co nieco po drodze, ale o tym przeczytacie w osobnych wpisach.
(czerwiec 2024)
Sandomierski Szlak Winiarski
źródło: Sandomierski Szlak Winiarski
W 2015 roku Sandomierskie Stowarzyszenie Winiarzy postanowiło stworzyć Sandomierski Szlak Winiarski. Ciągnie się on przez ponad 70 kilometrów lessowych wzgórz oraz dolin Wyżyny Sandomierskiej, łącząc 9 winnic z okolic Sandomierza wspólnie dbających o rozwój enoturystyki w regionie.
Szlak składa się z dwóch odcinków. Pierwszy z nich to Trakt Królewski, prowadzący z Sandomierza do Klimontowa. Ma długość 26 km i obejmuje sześć winnic. Drugi to tak zwany Trakt Pieprzowy. Wiedzie z Sandomierza do Kamienia Łukawskiego, przez Góry Pieprzowe. Liczy sobie niecałe 6 km i obejmuje trzy winnice.
Rowerem do winnic
(Kliknij aby przejść do aktywnej mapy (źródło: mapa.cz)
To były 33km przez pola, łąki i sady. Po drodze mijaliśmy wsie z cudnie ukwieconymi przydomowymi ogródkami. Zawitaliśmy oczywiście do Sandomierza i odwiedziliśmy trzy winnice z Sandomierskiego Szlaku Winiarskiego. Winne opowieści i spacery wśród winorośli przeplatały się z kilometrami pokonywanymi po drogach i bezdrożach Wyżyny Sandomierskiej.
Na początek jednak zamieszkaliśmy w winnicy.
Winnica Sandomierska
Winnica Sandomierska leży w Górach Wysokich, poczta Dawikozy, niecałe 10km na północ od Sandomierza. Została założona w 2003 roku przez młode małżeństwo. Jak na okolicę jest całkiem spora, bo liczy aż 4ha co daje roczną produkcję około 30.000 butelek wina. Ciągle jednak pozostaje rodzinną manufakturą.
Państwo Monika i Marceli prowadzą również malutki pensjonat (opis na końcu wpisu). Od maja do końca listopada, codziennie o 11:00 i 17:00 pan Marceli oprowadza gości (nie tylko tych z pensjonatu) po winnicy i winiarni. Jest degustacja win i serów. Wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ
Nas szczególnie urzekł Sandomirius ze szczepu Solaris. Ale to w piątek wieczór, tuż po przyjeździe 😉.
W sobotę rano ruszyliśmy na rowery.
W Nowych Kicharach dołączyliśmy do Lubelskiej Drogi św. Jakuba i przez Ogrojec zjechaliśmy na południe do Sandomierza. Droga prowadziła przez pola, łąki a potem przez sady jabłkowe, gruszkowe, wiśniowe… Kilka razy przebijaliśmy się lessowym wąwozem co dla nas było niezmiernie ekscytujące, a tu wydaje się… codziennością 😉.
Do Sandomierza wjechaliśmy od północy i ulicą Stefana Żeromskiego zjechaliśmy (z kilkoma podjazdami 😉) na Stare Miasto, pod Bramę Opatowską.
Sandomierz
Malowniczo położony na nadwiślańskiej skarpie Sandomierz, to perła renesansu na szlaku polskich miast. Dość dokładnie zwiedziliśmy go kilka lat temu podczas rodzinnych wakacji, dlatego teraz tylko przespacerowaliśmy się po Rynku, zajrzeliśmy w kilka uliczek i zasiedliśmy na zasłużonej kawusi w Cafe Kordegarda.
O Sandomierzu i jego atrakcjach przeczytacie TUTAJ.
Winnica Świętego Jakuba
W soboty o 12:00 (piątki o 14:00) w winnicy św. Jakuba odbywa się zwiedzanie z przewodnikiem. Byliśmy tam i my!
Kościół św. Jakuba to jeden z najstarszych polskich kościołów w całości wzniesiony z cegły, oraz najstarsza fundacja dominikańska w kraju. Na początku XIII wieku, w roku 1226, biskup krakowski Jacek Odrowąż sprowadził do Sandomierza dominikanów. Wybudowano wtedy romański kościół. Niedługo potem bracia zakonni założyli wokół niego winnicę. Była to pierwsza winnica na ziemi sandomierskiej. Już w 1238 roku uzyskała certyfikat książęcy na produkcję oraz sprzedaż wina w całej Europie. Komercyjna działalność winnicy prowadzona była do połowy XVII wieku. W 1864 roku rozkazem carskim nastąpiła kasata sandomierskiego klasztoru. Dominikanie do Sandomierza wrócili dopiero w 2001 i w 2012 roku reaktywowali winnicę. Od kilku lat znów prowadzą działalność komercyjną.
Można zatem powiedzieć, choć z małą przerwą, winnica św. Jakuba może poszczycić się 800 letnią tradycją uprawy winorośli i produkcji wina.
Jednak mimo iż tradycja uprawy winorośli w tym miejscu sięga średniowiecza, aktualnie winnica pozostaje jedynie malutką manufakturą. Na 1ha pracuje trzech mnichów, bo tylu obecnie przebywa w klasztorze w Sandomierzu. Wina te, jako że wytwarzane są na terenie klasztoru, nawiązują w swych nazwach do imion świętych.
Winnica św. Jakuba leży na Sandomierskim Szlaku Winiarskim.
Zwiedzanie
Podczas zwiedzania jeden z braci zakonnych opowiada o historii winnicy oraz jak sprawa uprawy wygląda dziś. Później można oczywiście pójść na spacer pomiędzy rzędy winorośli. Na koniec zaś (lub na początek) zasiąść w Cafe Bistro przy lampce któregoś z produkowanych tu trunków. Ten letni ogródek jest czynny od maja do września od 11:00 do 18:00. Znajdziecie tam też kawę, inne napoje i lody. My szczególnie polecamy białe wino Maria Magdalena ze szczepów Seyval Blanc, Solaris i Muscat Ottonel. Ma ono niespotykany bursztynowy kolor i niebanalny smak.
Miejsce to jest również wspaniałym punktem widokowym na panoramę Sandomierza. Ponad krzakami winorośli wznosi się Zamek Królewski, obok Bazylika katedralna. W dole płynie Wisła a za nią prawobrzeżna część miasta. Nawet jeśli nie interesuje Was winnica i wino, dla tego widoku warto tu przyjść.
Po opuszczeniu Sandomierza udaliśmy się w kierunku Kamienia Łukawskiego i Gór Pieprzowych. Tu nie ma rady na układy – jakiej trasy by się nie wybrało, z poziomu Wisły trzeba się wspiąć w górę. Może nie są to zawrotne wysokości, ale jednak różnica poziomów jest odczuwalna, zwłaszcza w upale.
Góry Pieprzowe
500 milionów lat temu, z kambryjskich łupków i kwarcytów powstały góry. Podatne na erozję zamieniły się do naszych czasów w ciemnoszare pagórki. A łupki rozkruszające się na drobinki przypominające pieprz dały wzgórzom nazwę.
“Pieprzówki” są najstarszymi górami w Polsce, ale słyną nie z wieku czy wysokości tylko z unikatowej przyrody. Szczególnie cenne w Górach Pieprzowych są karłowate wiśnie oraz dzikie róże. Jest to największe rosarium dzikiej róży w Europie. W tym nietypowym mikroklimacie rośnie aż kilkanaście gatunków dzikich róż, z czego 2 występują tylko i wyłącznie tutaj.
Wędrując po „Pieprzówkach” oprócz geologii i roślinności podziwiamy widoki.
Panorama Wisły, panorama Sandomierza. Dla nich warto tu być. Najlepsze widoki są z punktu widokowego przy Willi Dzika Róża.
Chcąc pochodzić po górach trzeba wybrać pieszy szlak czerwony po Rezerwacie Gór Pieprzowych.
Na „Pieprzówkach” ulokowały się też dwie fantastyczne winnice.
Winnica z Gór Pieprzowych
To mała, licząca niewiele ponad hektar winniczka urokliwie położona jest na wzgórzach w Rezerwacie Gór Pieprzowych, zaledwie 5km od sandomierskiego Rynku. Jak mówi sama właścicielka, to że dziś są w tym miejscu i produkują wino, to zupełny przypadek. W 2009 przyjechali do Sandomierza na weekend majowy i… kupili ziemię, posadzili najpierw drzewka owocowe, potem winorośl. W 2017 pili swoje pierwsze wino.
Tu, w Górach Pieprzowych znajduje się największe rosarium dzikich róż w Europie, dlatego państwo Miszuda postanowili nazywać swoje wina od łacińskich nazw tych właśnie róż.
Winnica z Gór Pieprzowych zawsze chętnie wita gości. Można tu wpaść w każdy weekend od 11:00 do 17:00. Nie trzeba się umawiać. Właściciele przyjmą, opowiedzą o swoim winie i winnicy, ugoszczą trunkami. Podczas takiej wizyty można napić się wina na kieliszki albo uczestniczyć w pełnej degustacji. Wtedy kosztuje się sześciu rodzajów produkowanego w winnicy wina: czterech białych i dwóch czerwonych. Powiemy szczerze – jesteśmy wielbicielami polskich win białych, do czerwonych podchodzimy cały czas z rezerwą… ale to właśnie czerwone Herse odmiany Pinot Noir wyjechało z nami w rowerowych sakwach.
Winnica z Gór Pieprzowych leży na Sandomierskim Szlaku Winiarskim. W niedalekiej przyszłości będzie można w niej zostać na dłużej, gdyż nad winiarnią otworzą się dwa pokoje gościnne. Jeśli chcecie zamówić np. poczęstunek z deską serów albo oprowadzanie po winiarni trzeba zadzwonić. Kontakt TUTAJ.
Do winnicy można dojechać komunikacją miejską: Mokoszyn Pętla / Kamień Łukawski, linia 2 codziennie oraz linia 5 w weekendy i święta.
Winnica Nadwiślańska
Dosłownie po sąsiedzku znajduje się kolejna rodzinna winnica – Winnica Nadwiślańska. Na obszarze 1 hektara uprawianych jest tu 6 odmian winorośli – Riesling, Chardonnay, Johanniter, Hibernal. Regent, Cabernet Cortis. Państwo Piotr i Małgorzata Mamińscy tworzą z nich wina wytrawne.
Oprowadzanie po winnicy i degustacje odbywają się od maja do września o 17:30 w dni powszednie, a w weekendy kilka razy dziennie. Najlepiej jest się wcześniej umówić telefonicznie. Kontakt TUTAJ
My po prostu tam wpadliśmy. Dołączyliśmy akurat do jakiejś grupy, powędrowaliśmy z nimi na spacer po skarpie z winoroślami, posłuchaliśmy winnych opowieści.
Gospodarze prowadząc swą winnicę pragną jak najbardziej współgrać z otaczającą ich naturą. Współpracują także z ptakami. Jerzyki pomagają w walce z uciążliwymi komarami, ptaki drapieżne odstraszają niszczycielskie szpaki. Pasja ornitologiczna zaowocowała nazwami win. Pochodzą one bowiem od łacińskich nazw ptaków występujących w okolicy.
Do winnicy można dojechać komunikacją miejską: Mokoszyn Pętla / Kamień Łukawski, linia 2 codziennie oraz linia 5 w weekendy i święta.
Powrót
To była już ostatnia winnica na naszym szlaku. Dalej, przez Nowy Kamień, spokojną i malowniczą trasą wzdłuż linii kolejowej dojechaliśmy do Dawikoz, a następnie skręciwszy w lewo po 1,5km byliśmy z powrotem w naszej Winnicy Sandomierskiej gotowi na kolejne winne doznania.
Mimo iż dotarliśmy grubo po 17:00, pan Marceli zabrał nas w swój winny świat, opowiadał o swojej działalności, oprowadził po winiarni, poczęstował trzema rodzajami wina. Do tego były jeszcze sandomierskie sery – sprowadzane wprost z Drygulca, gdzie są wytwarzane. Absolutny hit to ser w kwiatach polnych.
To była naprawdę udana wyprawa!
Gdzie spaliśmy
Winnica Sandomierska
Góry Wysokie, Dawikozy
Można tu wynająć jeden z trzech pokoi. Nasz apartament składał się z salonu połączonego z aneksem kuchennym, do tego osobna sypialnia i łazienka. Wisienką na torcie był balkon wychodzący na winnicę. Czysto, schludnie, wyposażenie w pełni wystarczające.
Minusem jest ogromna akustyczność pomieszczeń, słychać dosłownie każdy krok, prawie każdy oddech. Do tego w sypialni nie ma okien, co przy tak upalnym weekendzie trochę doskwierało. Ale kto tam by zwracał uwagę na takie szczegóły… wystarczyło usiąść na balkonie, zapaść się w fotel otoczony porastającym dom bluszczem i wsłuchać w oszałamiający śpiew ptaków. Drozd śpiewak zrobił nam wieczór!
A co jeszcze robiliśmy podczas tego weekendu, gdzie byliśmy i co zwiedzaliśmy na tej mikrowyprawie przeczytasz już wkrótce TUTAJ.
Wszystkie posty z województwa świętokrzyskiego znajdziesz tutaj: Świętokrzyskie – atrakcje regionu
O innych winnicach odwiedzonych przez nas w Polsce i Europie przeczytasz tutaj: Szlakiem winnic
Więcej o ciekawych miejscach w Polsce:
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊