Romantyczny zamek i Alpy w tle
Neuschwanstein to bajkowy zamek położony wśród alpejskich lasów. Na wiosnę promienie słońca prześwietlają przez młode, świeże listki, odkrywając kształty bawarskich pagórków, jesienią zaś cały krajobraz mieni się złotem i purpurą gdzieniegdzie poprzecinaną dojrzałą zielenią. Na rozpościerających się u podnóża łąkach wypasają się alpejskie krowy, a dźwięk ich dzwonków niesie się hen, hen daleko …..
Jest to wspaniały pomysł na trzydniowy wypad, podczas którego będzie można troszkę się zmęczyć chodząc po górach, dobrze zjeść, napić się dobrego piwa i zobaczyć dzieło szalonego władcy oraz inne perełki bawarskiej architektury.
My byliśmy tam na samym początku października – troszkę za wcześnie na soczyste kolory jesieni, ale równie pięknie. Wszystko oczywiście zależy od sezonu, ale jeżeli chcecie trafić na pełnię bawarskiej jesieni celujcie w drugą połowę października.
(październik 2013)
Transport:
- Samolot: przelot Warszawa – Monachium – Warszawa. Częste loty na tej trasie dają naprawdę duże możliwości. My wybraliśmy wersję trzydniową. Polecieliśmy w piątek rano, wróciliśmy w niedzielę wieczorem. Lot bezpośredni, wczesnoranny – np. Lufthansa 06:05 – 07:35, LOT 07:00 – 08:35. Powrót wieczorem – np. Lufthansa 19:05 – 20:35, LOT 19:45 – 21:10.
- Samochód: wypożyczony i oddany na lotnisku w Monachium. Zamówiony uprzednio internetowo w Budget.
Monachium
(etap 1)
Monachium to stolica Bawarii. To miasto nazywane często drugą stolicą Niemiec. To siedziba wielkich zakładów przemysłowych, centrum handlowe i finansowe. Ale Monachium to nie tylko współczesny, nowoczesny świat. To także historyczne centrum. Starówka pełna mieszczańskich domów i wąskich ulic. Piękny Frauenkirche, czyli Kościół Najświętszej Marii Panny oraz jakże charakterystyczny Peterskirche, czyli kościół pod wezwaniem św. Piotra. Pełen kwiatowych klombów Ogród Angielski to założony u schyłku XVIII wieku największy śródmiejski park w Europie, jeden z najstarszych na świecie.
Monachium jako osada zostało założone w XII wieku, przez księcia Bawarii Henryka Lwa, a jego nazwa pochodzi od zakonników benedyktyńskich – Mönchen czyli mnisi. Niespełna dwadzieścia lat później Monachium uzyskało prawa miejskie (1175 r.)
My nie zatrzymaliśmy się w Monachium długo, wręcz dosłownie kilka chwil i pojechaliśmy na południe. Niemniej jednak nie mogliśmy sobie odmówić kawy na Starówce i przejechania obok wielkiej napompowanej białej opony jaką jest stadion Allianz Arena 😉.
W drodze z Monachium do zamku Neuschwanstein
(Etap 2)
Ettal
Jest to barokowy kompleks klasztorny 10 km na północ od Garmisch-Partenkitchen. Opactwo powstało tu w 1330 dla zakonu Benedyktynów. Założył go, wyklęty przez ówczesnego papieża, Ludwik IV Bawarski. Uczynił to w ramach podziękowania dla antypapieża za otrzymaną z jego rąk koronę cesarską. Wybudowana w stylu gotyckim na planie dwunastoboku bazylika została zniszczona i odbudowana w stylu barokowym. Wnętrze jej aż przytłacza swym bogactwem.
Jak tam byliśmy akurat zbliżał się ślub. Goście w pięknych kreacjach, niektórzy w tradycyjnych bawarskich strojach, panna młoda w sukni nowoczesnej ale z tradycyjnymi, folklorystycznymi akcentami i dzwony, których głęboki dźwięk niósł się daleko po halach i rozbijał o zbocza i szczyty Alp. To wszystko jeszcze tylko spotęgowało i tak już bogatą oprawę i wystrój kościelnego wnętrza. Było pięknie!
Na terenie klasztoru funkcjonuje też browar i gorzelnia. Browar produkuje klasztorne piwo od 1609 roku a z gorzelni pochodzą nalewki z ziół robione na podstawie starych, benedyktyńskich przepisów. Nalewki nie próbowaliśmy, ale piwo świetne 😊. (i bezalkoholowe dla kierowcy równie dobre jak to normalne dla pilota 😉)
Pałac Linderhof
Niespełna 15 kilometrów na zachód od Ettal znajduje się Pałac Linderhof – jeden z trzech zamków króla Ludwika II Bawarskiego (zwanego Ludwikiem Szalonym, tego który kazał wybudować Neuschwanstein) i jedyny, w którym mieszkał przez dłuższy czas. Pierwsze plany budowy pałacu powstały w 1869, budynek wznoszono zaś w latach 1874-1878. Linderhof nie jest kopią żadnej istniejącej budowli. Został jedynie zainspirowany przez osiemnastowieczne budowle francuskie takie jak np. Petit Trianon w Wersalu. Dla nadania budowli i otaczającemu ją parkowi oryginalności zbudowano przed pałacem wytryskujący co 30 minut sztuczny gejzer.
Zamki Hohenschwangau i Neuschwanstein
(Etap 3)
Nocleg przy zamku Neuschwanstein
Hotel Alpenstuben
Położony jest wręcz idealnie, bo w miejscowości Hohenschwangau, u podnóża zamku Neuschwanstein. Pokoiki w stylu rustykalnym są nowocześnie wyposażone. Kilkadziesiąt metrów od hotelu znajduje się jezioro Alpsee, które choć wydaje się małe, wcale takie małe nie jest. Wieczorem postanowiliśmy w ramach rozprostowania nóg po podróży je okrążyć i zrobić cudne zdjęcia zamku Hohenschwangau i Neuschwanstein z przeciwległego brzegu. Zdjęcia się udały, oświetlenie było genialne, ale spacerek zdecydowanie się przedłużył i dobrze, że w hotelowej restauracji mieli pyszną golonkę i dobre piwo na kolację 😉.
Zamek Hohenschwangau
Jest to zamek wzniesiony w latach 30-tych XIX wieku przez króla Maksymilana II Bawarskiego, ojca Ludwika II Bawarskiego zwanego Szalonym. Góruje on nad wioską Hohenschwangau i jeziorem Alpsee. Został wzniesiony na ruinach XII-wiecznej twierdzy – Schwanstein (Kamienny Łabędź). Miejsce to było ulubioną letnią rezydencją młodego Ludwika, który utożsamiał się z Lohengrinem, legendarnym Rycerzem Łabędzia. Motyw łabędzia jest dosłownie wszechobecny w Hohenschwangau. Neogotyckie wnętrza są ciekawe, ale chyba większe wrażenie budowla robi z zewnątrz.
https://www.hohenschwangau.de/318.html (otwarte: IV–15.X: 9:00-18:00, 16.X–III 10:00-16:00, codziennie)
Zamek Neuschwanstein
Zamek Neuschwanstein czyli Nowy Kamienny Łabędź.
Wybudowany został w 1869 roku na polecenie króla Ludwika II Bawarskiego. Wznosi się na stromych skalnych ścianach nad przełomem rzeki Pöllat. Wzorowany na zamku Wartburg, legendach o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, o poszukiwaczach Świętego Graala – ten zamek z bajki odzwierciedla ucieczkę Ludwika II Bawarskiego w świat germańskich mitów i legend. Ucieczkę od niepowodzeń zarówno politycznych (włączenie Bawarii do Rzeszy Niemieckiej, czemu się sprzeciwiał) jak i osobistych (zerwane zaręczyny, plotki o homoseksualizmie).
Sam zamek zwiedza się w grupach z przewodnikiem. Bilety wykupuje się na konkretną godzinę. Budowany przez kilkanaście lat, jest mało funkcjonalny. 35 km korytarzy i kilkaset stopni schodów – słabo się to sprawdzało kiedyś, a i dziś nie jest łatwo po nim się poruszać (stąd ścisły grafik wejść grupowych). Wnętrza są mieszaniną stylów romańsko-gotycko-mauretańsko-barokowych. Ściany komnat zdobią ogromne malowidła przedstawiające sceny z legend o bohaterach wagnerowskich oper.
www.neuschwanstein.de/englisch/tourist (otwarte: IV–15.X: 9:00-18:00, 16.X–III 10:00-16:00, codziennie)
Wycieczka górska do Neuschwanstein
Przejechaliśmy samochodem na parking Tegelberg Talstation (3km od hotelu Alpenstuben, 5km od Füssen). Następnie wagonik (Tegelbergbahn https://www.tegelbergbahn.de/startseite.html) podciągnął nas na wysokość ponad 1700 m n.p.m. skąd roztacza się wspaniały widok na dolinę i skąd rozchodzą się w różnych kierunkach szlaki.
My wybraliśmy oczywiście ten do zamku Neuschwanstein (ok. 2h marszu z przystankami na film i zdjęcia, 4km po płaskim bądź w dół, plus droga powrotna na parking po łąkach i pastwiskach).
Ścieżka prowadziła nas z początku granią a widoki doliny i przycupniętego w niej Füssen zapierały dech w piersiach. Z czasem szlak wrzynał się w zbocze i prowadził jego ścianą. Miejscami było naprawdę wąsko. Mniej więcej od połowy trasy oczom naszym zaczęły ukazywać się Alpsee, Hohenschwangau, a wreszcie i Neuschwanstein. Najpierw małe, w oddali. W miarę pokonywania kolejnych metrów większe i bliższe. Wspaniałe! Widoki z tego szlaku bezcenne 😊. I co równie ważne, z początkiem października byliśmy tam sami. Nie wiem czy to nasze szczęście, czy reguła, czy może pogoda – trochę słońca, trochę chmur 😊. Dopiero na żelaznym Moście Marii (Marienbrücke), skąd rozciąga się rzeczywiście najbardziej okazały widok na zamek Neuschwanstein, dopadły nas tłumy.
Przekroczywszy most poszliśmy dalej tak jak byśmy mieli iść na zamek. Jednak na skrzyżowaniu z Neuschwansteinstrasse nie skręciliśmy w nią w prawo tylko poszliśmy ścieżką dalej prosto. Robiąc kółko wokół zamku i idąc przez alpejskie łąki i pastwiska pełne alpejskich krów doszliśmy do parkingu przy Tegelbergbahn, gdzie został samochód. Łącznie ok. 8km. Niby nie za wiele, ale trochę byliśmy jednak zmęczeni. A może upojeni architekturą Neuschwanstein, pięknem Alp i odurzeni melodyjnym, jednostajnym dźwiękiem dzwoneczków alpejskich krów…? 😊
Na koniec dnia zwiedziliśmy wnętrza Neuschwanstein. Nie powiem, że mi się nie podobał. Jest po prostu mocno oryginalny. Ale znacznie większe wrażenie zrobił na mnie z zewnątrz. A już wycieczka piesza po górach i powolne go odkrywanie z różnych stron i perspektyw było najpiękniejsze i najwspanialsze 😊.
W drodze do Monachium – Romantyczny Szlak
(Etap 4)
Czyli droga powrotna według niemieckiego przewodnika Romantische Strasse.
Fussen
Füssen to kilkutysięczne miasteczko u podnóża Alp. Na co dzień tętni życiem pełnym turystów, ale w dniu w którym my mieliśmy okazję je zobaczyć akurat padał deszcz. Był deszczowy niedzielny poranek, więc całe Füssen w zasadzie nasze 😊. I mimo kiepskiej pogody urzekło nas swoim klimatem. Piękny rynek otoczony kolorowymi kamieniczkami, gazony pełne kwiatów, brukowane ulice, misterne detale przy okiennicach, szyldach, bramach… A naokoło góry… Bajka! 😊
Wieskirche
Jest to kościół w stylu rokoko we wsi Wies. W 1983 został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Gdy się pod niego podjeżdża widok jest niesamowity. Biała, duża bryła kościoła stojąca po środku ciągnących się po horyzont łąk, a w tle szaroczarne góry.
Rottenbuch
Po drodze wstąpiliśmy jeszcze zobaczyć ciekawy kościół Rottenbuch. Zbudowany w XII wieku w stylu romańskim na przestrzeni lat był oczywiście wielokrotnie przebudowywany i dostosowywany architektonicznie do panujących trendów. Obecnie mamy zatem na zewnątrz surową, gotycką budowlę, ale już jak wejdziemy do środka uderzy nas obciekające bawarskim barokiem wnętrze. Kontrast jest naprawdę powalający.
Landsberg am Lech
Śliczne miasteczko w Górnej Bawarii. Choć jego początki sięgają według ostatnich wykopalisk epoki brązu, to rozwój swój osiągnęło w średniowieczu dzięki centralnemu położeniu na tzw. Solnym Szlaku. Dzisiejszy Landsberg to ciągnące się wzdłuż ulic i uliczek barokowe kamienice, stiukowe fasady, fontanny i oczywiście rzeka Lech. Można pospacerować wąskimi uliczkami wzdłuż których stoją kolorowe domki a nad wodą można nawet poczuć się jak Amsterdamie czy Rotterdamie. To wąska odnoga Lecha tworząca tu jakby zakole, gdzie domy dosłownie zanurzone są w wodzie. Są też oczywiście średniowieczne mury miasta i jedna z największych w Bawarii gotyckich wież obronnych (Bayertor). Fajnie było poszwendać się po tym urokliwym miasteczku, pooglądać go z dołu, popodziwiać z góry…. 😊
Augsburg
Miasto Mozarta. Miasto piękne, zamożne i imponujące. Okazałe fontanny, szacowne domy cechowe, piękne kościoły i ratusz. Renesans, barok, rokoko – to widać na wyciągnięcie ręki, ale jak się bliżej przyjrzeć to zobaczymy też gotyk.
Do Augsburga zdecydowanie musimy wrócić! Wpadliśmy tam dosłownie na chwilę, na krótko przed odlotem do Polski, tak żeby zachęcić się na przyszłość 😊.
KOSZTY (szacunki na jesień 2019)
2 noclegi w Alpenstuben (pokój dwuosobowy)
przelot Warszawa – Monachium – Warszawa
wynajem samochodu klasy A w Budget na 2,5 doby
benzyna (350km)
wyżywienie
bilet łączony do Neuschwanstein i Hohenschwangau
wjazd kolejką Tegelbergbahn
Na wyjazd taki można liczyć już 3000 zł za dwie osoby.
Wszystkie wpisy o Niemczech znajdziesz tutaj:NIEMCY – tak blisko a tak nieznani
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊
Bardzo ciekawy i pomocny tekst!
Dzięki 🙂
Taki wypad jesienią to rewelacja
Zgadza się 👍