City Break w Europie Niemcy

Budziszyn

napisany przez Agata

Dziś to ciche, spokojne niemieckie miasteczko ze wspaniałą architekturą starówki, emanujące swym słowiańskim, łużyckim charakterem – naprawdę warto zajrzeć.

Budziszyn to historyczna stolica Górnych Łużyc, gród założony przez Słowian Połabskich. W X wieku został zdobyty przez Niemców i na miejscu grodu postawiono obronny zamek – Ortenburg. Na samym początku XI stulecia wpadł on w ręce wojów Bolesława Chrobrego i pozostawał we władaniu Piastów przez kolejne 30 lat. To właśnie w Budziszynie Chrobry podpisał z Henrykiem II pokój kończący długie wojny z cesarstwem. Przy Polsce pozostały Łużyce, Milsko i Morawy.

W kolejnych stuleciach Budziszyn przechodził z rąk do rąk. Był pod panowaniem Marchii Miśnieńskiej, następnie Marchii Brandenburskiej. W 1319 przeszedł pod panowanie Czech aby sto pięćdziesiąt lat później na krótką chwilę (1469 – 1490) znaleźć się pod władztwem węgierskim. W 1635 r. wraz z większością Łużyc przyłączony został do Elektoratu Saksonii. Pod koniec XIX wieku znalazł się w granicach Zjednoczonych Niemiec.

Spacer po Budziszynie

Budziszyn to miasto wież. Jak okiem sięgnąć pojawia nam się jakaś w polu widzenia. Nic dziwnego, gdyż w tym bądź co bądź niewielkim mieście jest ich aż siedemnaście.

Nasz spacer zaczęliśmy przy Katedrze św. Piotra, gdzie naprzeciwko ratusza miejskiego, na publicznym parkingu zaparkowaliśmy auto.

Katedra św. Piotra

Jest to gotycki kościół halowy. Znajdująca się na rynku XV-wieczna katedra jest imponująco wielka. W późnym średniowieczu została jednak tylko rozbudowana. Pierwszą świątynię postawiono tu bowiem już około 1000 roku. Co ciekawe status katedry uzyskała dopiero w XX wieku. Od 1524 roku funkcjonuje jako kościół dwuwyznaniowy – przód katolicki, nawy luterańskie.

Ruiny kościoła św. Mikołaja i cmentarz serbski

Podążając ku północnym krańcom miasta trafiamy na romantyczne ruiny kościoła św. Mikołaja. Ten gotycki kościół został zniszczony podczas oblężenia miasta w XVII stuleciu. Tuż obok znajduje się cmentarz mniejszości serbołużyckiej. Jest to miejsce do którego zdecydowanie warto zajrzeć, zatrzymać się tu na chwilę, poczytać napisy na grobach…  -tych starych i tych całkiem współczesnych. Właśnie tutaj najlepiej widać ciągłe i nieprzerwane związki ze słowiańskimi i łużyckimi korzeniami.

Zamek (Ortenburg)

Idąc dalej nie sposób nie zauważyć otynkowanego na biało budynku. To zamek Ortenburg. Pierwsza warownia została tu wzniesiona przez Niemców już w X stuleciu jako twierdza graniczna.

Przechodząc przez wysoką wieżę bramną możemy przyjrzeć się zdobiącej ją płaskorzeźbie. To król Węgier Maciej Korwin. To on właśnie rozbudował Ortenburg w XV wieku.

Obecnie w murach zamku działa Muzeum Łużyckie (Serbski Muzej) w którym obejrzeć można m.in. wystawę etnograficzną poświęconą słowiańskiej mniejszości. 

Stara Wieża Wodna

Zataczając pętlę na południe trafiamy na Starą Wieżę Wodną, która była kiedyś częścią murów obronnych miasta. Wybudowana została ona w połowie XVI wieku na miejscu poprzedniej drewnianej, którą strawił pożar. Wieża ta zaopatrywała miasto w wodę przez przeszło 450 lat.

Dziś mieści się w niej Muzeum Techniki.

Hexenhäusel

Schodząc schodkami w kierunku rzeki Szprewy dotrzemy do Hexenhäusel, czyli Domu Czarownic. Jest to najstarszy zachowany dom mieszkalny w Budziszynie. Pochodzi z samego początku XVII stulecia i był wówczas jednym z licznych tutaj domów rybackich. Na przestrzeni lat miał niebywałe szczęście – omijały go pożary i pożogi wojenne. Zaczęto nawet przypuszczać, że to z powodu złych mocy, które ów dom chronią. Szybko przypisano mu więc przydomek Domu Czarownic.

Dom gruntowanie odrestaurowano w połowie XX wieku.

Następnie mostem Scharfenstegbrücke przekroczyliśmy rzekę aby od strony ulicy Clara-Zetkin Strasse wkroczyć na most Friedensbrücke.

Most Friedensbrücke

Stąd rozpościera się najpiękniejsza panorama Budziszyna.

Następnie od południa wróciliśmy pod katedrę, gdzie zostawiliśmy samochód. Spacer ten to trasa około 2km. Łącznie z obiadem w Budziszynie spędziliśmy około 2,5-3h. Nie wchodziliśmy do żadnych wnętrz.

Gdzie na obiad w Budziszynie?

Do Budziszyna trafiliśmy wczesnym popołudniem. I tak się jakoś złożyło, że w zasadzie wszystkie restauracje były właśnie zamknięte. Otwarcie o 17:00 jeśli nie o 18:00. 🤷 

Na ulicy Burglehn 1, idąc od Starej Wieży Wodnej w kierunku Hexenhäusel trafiliśmy do niesamowitej knajpki – Mönschohof. Klimatyczne wnętrze i jeszcze bardziej klimatyczne, obrośnięte winoroślą wewnętrzne patio, same zachęcały do wejścia. Pyszne jedzenie, podawane w glinianych naczyniach piwo, wino i soki – pobyt tam to nie tylko zaspokojenie głodu żołądka, to przede wszystkim odpoczynek dla zmysłów 😊. Dla nas mini wyzwaniem była jedynie karta w języku niemieckim pisana gotykiem 🤦, ale daliśmy rade 😉. Polecam!

 


KOSZTY ( 3pax, sierpień 2020)

– Obiad w Budziszynie: 10-12 Euro; lampka wina: 4 Euro, Traubensaft: 2,5 Euro


 

Całość naszej wyprawy do Niemiec: NIEMCY – tak blisko a tak nieznani

 

 

Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x