Dominikana – raj na ziemi, słońce, palmy kokosowe, biały piasek plaż, ciepłe, turkusowe Morze Karaibskie, najsłynniejszy karaibski rum, gorące rytmy merengue i nastrojowe bachatas…
To wszystko sprawia, że Dominikana jest wymarzonym kierunkiem na wypoczynek, na urlop, na wakacje.
Republika Dominikany to należące do Wielkich Antyli, drugie co do wielkości (po Kubie) państwo na Morzu Karaibskim. Zajmuje 2/3 wyspy, którą dzieli z Haiti.
Jednak Dominikana to nie tylko wybrzeże i plaże. To w zasadzie przede wszystkim góry – wysokie łańcuchy Kordylier Środkowych z najwyższym szczytem Pico Duarte (3175m n.p.m) i inne niższe pasma. Dla kontrastu jest tu też depresja, w której leży słone jezioro Enriquillo. Dominikana to parki narodowe, lasy mangrowe, wreszcie żyzne doliny i uprawne pola. Stoki górskie porastają tam lasy równikowe, na innych obszarach mamy do czynienia z sawanną.
Wyspa od południa oblewana jest przez spokojniejsze wody Morza Karaibskiego, od północy zaś przez wzburzony Ocen Atlantycki. Układ ten sprawia, że najbardziej oblegane przez turystów plaże znajdują się na wschodzie w regionie Bavaro i Punta Cana i na południu Bayahibe. Na północy, w rejonie Puerto Plata plaże są bardziej wietrzne, a morze (ocean) groźniejszy. Tutaj przyjeżdżają wielbiciele kitesurfingu.
Na Dominikanie byliśmy dawno temu, jeszcze tylko we dwoje (2005). I choć na koncie mieliśmy już długie wyprawy po Ameryce Południowej i krótsze po Europie to z perspektywy lat można ocenić, że byliśmy wtedy bardzo nieopierzonymi podróżnikami. Polecieliśmy w zasadzie nieprzygotowani, bez planu na zwiedzanie, bez doczytania na temat… To nam się już teraz nie zdarza 😊. Niemniej jednak mimo iż z całą świadomością muszę powiedzieć, że nie zobaczyliśmy znacznej części tego co wyspa ta ma do zaoferowania, to udało nam się poczuć jej klimat, jej luz, tę atmosferę przeplataną zapachem kawy i rumu…
W tym wpisie nie będzie zatem praktycznych szczegółów, miejsc, cen, kontaktów. Będą za to impresje, odczucia, inspiracje i powiew tropikalnego wiatru od morza. Zdjęcia, scany sprzed ery aparatów cyfrowych, mają pobudzić Waszą wyobraźnię, sprawić abyście planując egzotyczne wakacje pomyśleli być może o tym zakątku ziemi. Odkryli go może tak jak zrobił to Krzysztof Kolumb w 1492 roku.
Pogoda na Dominikanie
Republika Dominikany leży geograficznie w strefie klimatu morskiego zwrotnikowego, niemniej jednak klimatycznie zaliczana jest do klimatu równikowego. W lecie mamy nieznacznie powyżej 300C , a w zimie nieznacznie poniżej. Co do opadów to nie ma czegoś takiego jak pora sucha i deszczowa. Teoretycznie w lecie padać może trochę więcej, ale to nie reguła. Temperatura jest wyższa to i jest wilgotniej. My byliśmy w zimie i też padało – godzinę, dwie obfitej ulewy i po krzyku. I znów słońce. Chociaż zachmurzenie nieba to nie jest rzadkość w tych klimatach. Trzeba się z tym liczyć. Poza tym pogoda na wyspie, tak jak w górach, zmienia się bardzo szybko. Tak więc czasem słońce, czasem deszcz, czasem chmurki, czasem lampa 😊.
Huragany
Wrzesień i październik to okres huraganów na Atlantyku. Niemniej jednak z zasady omijają one wyspę. Niestety każda zasada ma swoje wyjątki, czego mogliśmy być świadkami w roku 2016, kiedy Huragan Matthew spustoszył sąsiadujące z Dominikaną Haiti. Irmina i Maria (2017) przeszły blisko, ale ominęły wyspę.
Palmy
Pierwsze co rzuca Ci się w oczy to palmy. Palmy kokosowe i daktylowe – są wszędzie. Gdzie nie spojrzysz tam palmy. Te nad brzegiem morza kładą się uwodzicielsko zachęcając do robienia pocztówkowych zdjęć.
Środki transportu
Guaguas. Wszechobecne guaguas, czyli busy, często nie pierwszej już nowości i szyku, wypchane po brzegi pasażerami, ale zatrzymujące się na każde machnięcie ręką w każdym miejscu. Faktem jest, że turyści w znacznej większości korzystali nie wiedzieć czemu z taksówek (dużo droższe). My jeździliśmy guaguami i było rewelacyjnie! Tanio, szybko, nie zawsze mega wygodnie, ale za to bardzo lokalnie 😊.
Są też motoconchas, czyli taksówki motorowe. Korzystaliśmy raz. Jest to opcja mocno lokalna 😉.
Cabarete
Cabarete to mała miejscowość, która stała się znana dzięki plażom, wodom i wiatrom. Plaże Cabarete znalazły się na liście dziesięciu najlepszych windsurfingowych plaż na świecie. Tutaj życie kręci się wokół wody i hobby – windsurfingu i kitesurfingu.
Sosua
Sosua to oddalone kilkanaście kilometrów od Cabarete miasteczko i jedna z piękniejszych plaż północnego wybrzeża. Położona malowniczo w turkusowej zatoce ma kształt półksiężyca. Jak wypłynie się kawałeczek dalej to można trochę ponurkować z rurką. Rybki nie są wybitnie kolorowe, rafa też nie, ale zabawa i tak fajna. Z Puerto Plata przypływają tam np. łodzie z turystami, których wypuszczają właśnie na snorkeling. Taka wycieczka to trochę przerost formy nad treścią 😉.
Dominikana kulinarnie
Na plaży w Sosua, na leżaczku, pod palmą jadłam swoje pierwsze w życiu krewetki królewskie! Koniecznie trzeba ich spróbować na Dominikanie. Są wielkie, a skropione delikatnie sokiem z limonki smakują bajecznie 😊.
Do tego bogactwem tego kraju są słodkie i soczyste owoce – ananasy, papaje, kokosy…. Z tych ostatnich rozłupanych maczetą wypija się orzeźwiające mleczko.
Podobno mają tu także znakomite steki z lokalnych hodowli. Na pewno zaś wspaniałe owoce morza – langusty, wspomniane olbrzymie krewetki, małże i bogactwo przepysznych ryb.
Na Dominikanę polecieliśmy z biurem podróży. Przy organizacji wycieczek korzystaliśmy głównie z lokalnych biur podróży. W Sosua, Cabarete, czy innej miejscowości jest ich zatrzęsienie.
Rajska Wyspa – Cayo Paraiso
Cayo Paraiso to przepiękna wysepka u wybrzeży Punta Rucia, na północy kraju (120km od Cabarete, 80km od Puerto Plata). Podróż trwała „chwilę”, ale warto. Z plaży zabrała nas niewielka łódź i zawiozła na liczącą dosłownie kilka metrów kwadratowych wysepkę. Biały piasek, krystaliczna woda, rafa koralowa i kolorowe rybki…. Prawdziwie rajska wyspa. Potem popłynęliśmy jeszcze w głąb rzeki i zanurzyliśmy się z lasy mangrowe. Podróż powrotna upłynęła znacznie szybciej niż się spodziewaliśmy. Przy dźwiękach merengue i przy rumie polewanym przez przewodnika z wielkiego galona bez ograniczeń, szybko i na wesoło dojechaliśmy do hotelu 😉.
Wodospady Damajagua
Damajagua to rów tektoniczny, w którym woda wyżłobiła siedmiokilometrowy kanion z wodospadami. 27 kaskad spada z wysokości 11 metrów do naturalnych jeziorek. Rezerwat ten leży na północy kraju, ok. 10km od Puerto Plata. Tutaj wizyta jest możliwa tylko w obecności przewodnika.
To był nasz pierwszy canyoning i spotkanie z wodospadami tak na serio.
Już sam dojazd był przygodą – jechało się półotwartą terenową ciężarówką. Na miejscu dostawało się kapok, kask, linę z karabińczykami i ahoj przygodo! (atrakcja dla umiejących pływać, powyżej 12 roku życia). Trzeba było wspiąć się w górę po wodospadach. Niejednokrotnie prześlizgnąć przez wąskie szczeliny, podźwignąć i wdrapać na półkę skalną. Jak dotarliśmy na szczyt to oczom naszym ukazał się zapierający dech w piersiach widok na las deszczowy i góry. Potem pozostawało już tylko zjechać w dół jak po zjeżdżalni 😊. Po drodze zawitaliśmy też na plantacji kawy.
Kawa na Dominikanie
Niezaprzeczalnym skarbem Dominikany jest kawa. Podczas tej wycieczki zaprowadzono nas do drewnianej chałupki, gdzie krzepka Dominikanka przedstawiła tradycyjny sposób pozyskania ziaren, palenia i mielenia. Następnie zaparzyła nam nad ogniskiem mocną kawę. Wszystko to oczywiście było stricte turystyczne, niemniej jednak i tak ciekawe.
Dominikańczycy
Jacy są mieszkańcy Dominikany? Dominikańczycy, w większości Kreole, czyli potomkowie dawnych kolonizatorów i niewolników są otwarci, przyjaźni i bardzo spontaniczni. Niemniej jednak jak w każdym karaibskim kraju trzeba mieć oczy szeroko otwarte, dokładnie ustalać cenę i precyzyjnie określać usługę.
Muzyka na Dominikanie
Muzyka rozbrzmiewa tu dosłownie wszędzie – na ulicach, w sklepach, w domach, w samochodach, w guaguach, w barach…. Nie ma miejsca, gdzie skądś nie płynęłaby melodyjna, melancholijna nuta bachaty lub gorący rytm merengue.
Rum na Dominikanie
Dominikana to rum, a rum to Dominikana 😊. Trunek ten leje się tu strumieniami. Nikt go nie żałuje traktując jak dobro narodowe, coś czym trzeba ugościć przybysza aby dobrze pamiętał rajskość tego zakątka świata. Rum rozlewany jest na wycieczkach, nie żałuje się go także w hotelach mających opcję all inclusive (tak, tak – na Dominikanie właśnie z takiej oferty korzystaliśmy 😉). Najpopularniejsze drinki na wyspie to mojito, cuba libre, santo libre (rum ze sprite) i oczywiście banana mama, czyli rum, sok pomarańczowy, sok ananasowy, syrop kokosowy i inne wariacje typu banan, truskawki, itp. itd. 😊
Cygara na Dominikanie
Cygara oprócz rumu do drugi „narodowy” produkt Dominikany. Pola tytoniu wyglądają dość niepozornie, trochę przypominają kartofliska…
Mamahuana
Jest jeszcze trzecie „złoto” – eliksir, afrodyzjak, cudowny lek, czyli mamahuana.
Jest to mikstura miodu, czerwonego wina i ciemnego rumu. Wszystko zamknięte w butelce wypełnionej specjalną korą. Smakuje oryginalnie ale całkiem nieźle 😉.
Pamiątki z Dominikany
Tutaj oczywiście na pierwszym i obowiązkowym miejscu jest rum 😉 i kawa. Dla smakoszy cygara. Wspomniana wyżej mamajuana. Ja lubię np. wszelkiego rodzaju rękodzieło typu figurki czy maski. Niezmiernie oryginalna jest też biżuteria z larimaru – odmiany niebieskiego kamienia wydobywanego wyłącznie na Dominikanie.
Półwysep Samana i Los Haitises
Mimo iż podczas tej wycieczki korzystaliśmy głównie z usług pośredników, to nie bylibyśmy sobą jak byśmy nie ruszyli gdzieś na własną rękę.
Gdzieś po trzeciej w nocy, jeszcze przed świtem opuściliśmy bramy naszego hotelu w Cabarete i udaliśmy się na przystanek. Podobno miał stamtąd odjeżdżać autobus do kolonialnej Samana. Różnice co do godzin przejazdu różniły się znacznie, ale wszystkie oscylowały około czwartej nad ranem. Wyszliśmy więc z zapasem i czekaliśmy. Opłaciło się, bo autobus przyjechał. Dalekobieżny, elegancki, nocny. Po kilku godzinach trasy byliśmy na oddalonym około 250km Półwyspie Samana, gdzie chcieliśmy popłynąć łodzią do Parku Los Haitises i zobaczyć niezwykłe lasy namorzynowe.
Bez dużych zasobów finansowych nie było to jednak takie proste. Dosłownie w ostatniej chwili wpakowaliśmy się do łódki jakimś dwóm Francuzom. Jak podzieliliśmy koszty, cena wyszła wysoka, ale akceptowalna. „Wpakowaliśmy się” to dobre określenie, bo Francuzi nie wydawali się zachwyceni obrotem sprawy. Oni jednak posługiwali się tylko angielskim, a mój mąż mówi biegle po hiszpańsku. Punkt dla nas 😉.
Płynęliśmy przez cudowne, zapierające dech w piersiach kanały. Wiły się one wśród powietrznych korzeni mangrowców rosnących na wodach zatoki Samana. Tu i ówdzie kwitła orchidea. Wypływając na szersze wody mijaliśmy porośnięte roślinnością dżungli dzikie wyspy. Raz po raz z samotnej skały startował jakiś pelikan. Nasz przewodnik poprowadził nas do dwóch jaskiń. Jedna z nich to Cueva de la Arena, w której zachowały się autentyczne malunki naskalne Indian Taino.
W drodze powrotnej podpłynęliśmy na Cayo Levantado zwaną „Bacardi Island”.
To właśnie tam kręcone były spoty reklamowe Bacardi. Drobny, biały piasek, lazurowa woda i „kładące się” palmy…taka pocztówka rajskiej wyspy.
Tutaj pożegnaliśmy się z przewodnikiem i naszymi Francuzami, którzy zostali korzystać z tego raju na ziemi i ruszyliśmy motoconcha do Samana. Tu nie obowiązuje oczywiście zasada: kierowca + jeden pasażer. Podróżuje się w tyle osób ile na motorek wejdzie (+ bagaże). Zatem my jechaliśmy we dwoje.
Musieliśmy wrócić do hotelu, a droga nie była krótka. Niestety z powrotem nie było bezpośredniego autobusu. Wiedzieliśmy o tym, ale doszliśmy do wniosku, że przecież jakoś dojedziemy. Wracaliśmy łącznie 5 czy 6 guaguami klucząc po lokalnych wioskach. Ostatni odcinek zaś pokonaliśmy taksówką. Zabraliśmy się wspólnie z parą Niemców (2+2 + kierowca = 5 osób). Po drodze podwieźliśmy jeszcze z wioski do wioski jakąś panią (szósta osoba), zaczekaliśmy aż kierowca zrobi zakupy w blaszaku („bo żona mu łeb zmyje”). Było już ciemno jak dojechaliśmy do hotelu w Cabarete.
Jak widać Dominikana to destynacja dla każdego. Można tu poleniuchować, poodpoczywać i poczuć się dopieszczonym przez obsługę nad hotelowym basenem. Jest wiele możliwości aktywnego spędzania czasu. Można poszukać dzikości i prawdziwości wyspy i jej mieszkańców. Można napić się tu dobrego rumu i zatopić w rytm hipnotyzującej muzyki. A wszystko to wśród przepięknej tropikalnej roślinności oraz śmiechów, żartów i życzliwości Dominikańczyków.
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊
Jeśli uda Wam się wyjść poza hermetyczny skrawek Dominikany w postaci hotelu z basenem i plaży, zobaczycie ciekawy świat, pełen przygód, dzikiej przyrody i miłych ludzi. Polecam! 🙂
Potwierdzam 🙂