Rumunia
Rumunia w powszechnym odbiorze kojarzy się z Transylwanią i wampirem Drakulą, kiepskimi drogami i niestety, żebrzącymi na ulicach polskich miast w latach 90’tych XX wieku cyganami. Ale przecież Rumunia nie kończy się na średniowiecznych zamkach i miastach. Kiepskie drogi powoli odchodzą do lamusa, a opinia o żebrzącej i zacofanej Rumunii jest już całkowicie krzywdząca i nieprawdziwa.
Rumunia ma tyle do zaoferowania, że warto zatrzymać się tu na dłużej.
To niesamowita Delta Dunaju – ptactwo, dzikie konie i wioski odcięte od świata. To góry – Karpaty w każdej odsłonie. Wszyscy co kochają wędrowanie na pewno zakochają się w rumuńskich Karpatach. Miłośnicy folkloru i etnografii też nie będą zawiedzeni. W Maramureszu w każdej wiosce życie toczy się na pograniczu dwóch światów – tego dawnego, z chustami na głowach i snopkami siana w polu ściętego kosą oraz tego z XXI wieku, z komórką przy uchu i kartą płatniczą w kieszeni. Koń i wóz wyprzedzany na szosie przez nowoczesne samochody to w całym kraju nie jest widok niezwykły.
Nasz pomysł na Rumunię wyglądał tak:
(sierpień 2021)
Transport:
Własny samochód. Przy dzisiejszym stanie dróg spokojnie jesteśmy w stanie dotrzeć w przeciągu 12-13 h na południe Europy. Wielokrotnie ćwiczyliśmy już taką opcję w czasie naszych wyjazdów na Bałkany (Słowenia, Chorwacja, Czarnogóra, Serbia) oraz w zimie podczas wyjazdów narciarskich w austriackie Alpy czy włoskie Dolomity. Warunki są tylko dwa – wyjechać trzeba wcześnie rano (najlepiej 4:00) i nie śpieszyć się po drodze. Urlop zaczyna się od momentu wyjścia z domu, a nie od dojechania na miejsce. Trasa też może (i powinna!) być atrakcją.
Dobrym pomysłem jest podział na etapy – nie tylko takie na przespanie się, ale ciekawe, dające możliwość zobaczenia i zrobienia czegoś interesującego. My tym razem do Rumunii zajechaliśmy bezpośrednio – przez przejście graniczne ze Słowacją w Barwinku, z Węgrami w Pacinie a z Rumunią w Petea koło Satu Mare. Natomiast w drodze powrotnej nocowaliśmy na słowackim Spiszu i w Polsce nad Jeziorem Różnowskim. Na Słowacji zwiedziliśmy przy okazji Zamek Spiski, Jaskinię Lodową i Bielańską, a w Polsce Zalipie oraz zamek w Chęcinach.
INFORMACJE PRAKTYCZNE I SPOSTRZEŻENIA:
– Strefa czasowa
Plus 1h w stosunku do czasu letniego w Polsce.
– Turystyka
W większości lokalna, rumuńska. Zagraniczni turyści się zdarzają, ale są w zdecydowanej mniejszości (rok 2021, więc tzw. okres covidowy). Najbardziej turystyczną częścią jest oczywiście Transylwania i miasta takie jak Braszów, Sybin, Sigishoara, Bran czy Rasnov. Delta Dunaju, Bukowina czy Maramuresz to wciąż może nie dziewicze turystycznie tereny, ale raczej omijane przez tzw. turystyczny mainstream.
– Ludzie
Rumuni są mili, uprzejmi, otwarci i życzliwi.
– Bezpieczeństwo
Nie czułam się w Rumunii niebezpiecznie. Nie byliśmy co prawda w dużych miastach, nie wypowiadam się więc na temat Bukaresztu, Kluż – Napoki, Timishoary, Konstancy czy nawet Tulczy, ale na prowincji oraz w mniejszych miastach było naprawdę spokojnie i przyjemnie.
– Język
Rumuński język jest zupełnie inny niż wszystkie. Bazą jest tu łacina, do której dołączono trochę holenderskiego. Jeśli zna się hiszpański lub włoski (podobno francuski też) to rumuński pisany da się jako tako zrozumieć. Z mówionym natomiast nie ma szans.
Jeśli chodzi natomiast o znajomość angielskiego przez Rumunów to wygląda to różnie w różnych częściach kraju. W Transylwanii można się spokojnie dogadać w knajpie czy pensjonacie po angielsku. W innych częściach Rumunii – słabo. Nieodzownym narzędziem wspomagającym jest tu komórka i google translator. Korzystają z niego wszyscy – i młodzi i starzy, i w miastach i na wsi, i w kwaterze i w restauracji.
– Drogi
Słynne rumuńskie kiepskie drogi nie są takie złe. Autostrad wprawdzie jest jeszcze na razie jak na lekarstwo, ale i to się pewnie z czasem zmieni. Buduje i remontuje się sporo. Drogi krajowe są naprawdę ok, nie ma na nich dziur. Są za to szerokie i Rumuni doskonale tę szerokość wykorzystują. Choć nie są one przeznaczone do ruchu dwupasmowego, to tak w większości są użytkowane. Drogi lokalne też są w większości asfaltowe. Widać, że jest to nowy asfalt więc pewnie jeszcze kilka lat wstecz tak nie było. Po Rumunii przejechaliśmy ponad 2000 km, nie unikając wcale małych szos i lokalnych dróg, a na drogi gruntowe czy szutrowe trafiliśmy dosłownie kilka razy na małych odcinkach.
– Kultura jazdy
Tu znów zła opinia jest wielce krzywdząca dla Rumunów. Jeżdżą normalnie. Nie zajeżdżają, nie skręcają bez kierunkowskazów, nie hamują bez powodu, itp., itd. Oczywiście jak wszędzie może się zdarzyć wyjątek, ale generalnie nic im zarzucić nie można. Oprócz jednego… 😉
– Parkowanie
Właśnie – może właśnie tym parkowaniem rumuńscy kierowcy zasłużyli sobie na tak nieprzychylną opinię. Parkują rzeczywiście fatalnie. Fatalnie i bezmyślnie. Pojazdy zatrzymują dosłownie wszędzie. Są one albo całkowicie zaparkowane na pasie ruchu, albo wysunięte co najmniej jednym kołem i częścią auta na ulicę. Trzeba się więc przyzwyczaić i wiedzieć, że źle zaparkowane samochody znajdziemy wszędzie. Na szosie, w mieście, na wsi, na zakręcie, pod górkę. Stoją na ulicy niezależnie od tego czy nie ma opcji zjazdu, czy jest; czy jest to jako tako bezpieczne miejsce, czy kompletnie nie.
– Pojazdy na szosach
To jest bardzo ciekawy temat. Oprócz bowiem samochodów (najczęściej zresztą dobrych marek) spotkamy na rumuńskich ulicach i szosach furmanki. Koń – wiadomo – jedzie wolniej od samochodu, dlatego czasem tworzą się korki i zatory. W części miast i miasteczek jest zakaz wjazdu furmankami do centrum. Zakaz obowiązuje oczywiście też na autostradach. Innym oryginalnym „pojazdem” na który trzeba uważać są ludzie ciągnący po szosie/ulicy taczki z przeróżnymi rupieciami.
– Opłaty drogowe\winiety
Przy wjeździe do Rumunii należy wykupić winietę (na przejściu granicznym lub pierwszej stacji benzynowej). Opłata ta obowiązuje każdego niezależnie od rodzaju dróg, z których korzysta. Jest to swojego rodzaju podatek drogowy. Koszt miesięcznej winiety to 32zł. System jest elektroniczny, nie dostajemy żadnej naklejki. Numer rejestracyjny pojazdu jest wpisywany do systemu. Kontrole są w większości też automatyczne – fotoradary a raczej winietoradary. Na wszelki wypadek jednak można zachować rachunek z transakcji.
– Kempingi
Wypoczynek pod namiotem jest w Rumunii bardzo popularny. Mamy tu całe mnóstwo prywatnych pól namiotowych. Małych, najczęściej ulokowanych w przydomowych sadach. Zawsze są tam prysznice, ubikacje, kuchnia. Jest czysto i przyjemnie.
Mapa kempingów, z której korzystaliśmy: TUTAJ
– Kempingowanie na dziko
Rozbijanie namiotu na dziko jest w Rumunii całkowicie legalne. I popularne. W górach, na trasie Transfogarskiej czy nad morzem ludzie biwakują na dziko. Ma to swoje dobre strony, ale niestety ma też tę złą – a raczej brzydką i niesmaczną. Mówię tu o nieczystościach, zwykłych papierzakach poupychanych pod krzakami, czy w załomach skalnych. Niestety zbaczając w Rumunii ze szlaku na 100% natkniemy się na całe pola minowe takich „niespodzianek”.
– Niedźwiedzie
Niedźwiedzie w Rumunii są i to jest ich sporo. Najczęściej można je spotkać przy trasie Transfogarskiej. Należy pamiętać, że są to dzikie, silne i niebezpieczne zwierzęta. To nie są misie. Pod żadnym pozorem nie należy ich dokarmiać.
– Trasy rowerowe
Rumunia jest piękna i wydawałoby się wręcz idealna dla rowerzystów. Niestety – tras rowerowych w zasadzie brak. Na szosach jest duży ruch i jazda na rowerze jest tam po prostu niebezpieczna.
– Ceny
Rumunia to półka cenowa zbliżona do Polski. Za fajny nocleg na booking.com trzeba liczyć ok. 130-160 zł/doba (pokój 3 osobowy). Kempingi są oczywiście znacznie tańsze. W restauracji za obiad/kolację z napojami trzeba liczyć ok. 40zł/os. Benzyna kosztuje 5,20-5,40 zł/litr Atrakcje turystyczne mają umiarkowane ceny. W większości miejsc młodzież i dzieci płacą połowę stawki albo jeszcze mniej.
1 RON = 0,93 PLN tak więc przeliczanie jest bardzo proste 😉.
– Płatności
Walutą Rumunii są leje. W euro nie zapłaci się w zasadzie nigdzie. W dużej części miejsc zapłaci się bez problemu kartą.
– Wymiana pieniędzy
Z naszego doświadczenia – najlepszy kurs wymiany euro-leje był na granicy. Im dalej w głąb kraju tym gorzej.
– Telefon
Stawka Unii Europejskiej
– Internet
WiFi jest szeroko dostępne – w większości hoteli, pensjonatów, kwater. Internet generalnie jest. Choć zanika oczywiście w górach.
– Zasięg
Generalnie w większości miejsc nie ma kłopotów z zasięgiem.
– Suweniry
Z Rumunii warto przywieźć produkty rzemiosła ludowego, np. malowane w ludowe wzory talerze. Szczególnie znane są te z małej miejscowości Horeza. Szeroko dostępne są tradycyjne rumuńskie stroje. Może nie na cały, ale na haftowaną, kolorową bluzkę warto się pokusić.
Jeśli chodzi o specjały kulinarne to tu królują sery i miody. Można je zakupić na lokalnych straganach. Są sery krowie, owcze, kozie, bawole… Wszystkie jednakowo pyszne. I oczywiście „ţuică” – tradycyjny rumuński alkohol. Rumuni serwują go gościom na powitanie. Jest mocny (do 60%) i tradycyjnie robiony ze śliwek.
– Kuchnia
Narodowa kuchnia Rumunii ukształtowała się pod silnym wpływem kultury osmańskiej. Zawiera też jednak wpływy kuchni innych sąsiadów.
W Rumunii je się dużo mięsa, ale wegetarianie też płakać nie będą bo nad morzem królują ryby morskie, w Delcie Dunaju karpie a w górach pstrągi. Słowem klucz w rumuńskiej kuchni jest polenta \ mamałyga, czyli gotowana na wodzie lub mleku kaszka kukurydziana (konsystencja zależy tu od proporcji). Dodaje się ją dosłownie wszędzie i do wszystkiego. Do zupy zamiast chleba, do dań głównych zamiast ziemniaków. I tu zgrabnie przechodzimy do zup, w których Rumuni zdecydowanie się specjalizują. Ciorbă, czyli kwaskowa zupa jest sycąca i ciężka. Spokojnie można się nią najeść na obiad. Są ciorby mięsne i rybne. A co na deser? Tradycyjnym deserem są papanasi, czyli takie pączki – oponki z ciasta na bazie sera, polane śmietaną i komfiturą. Papanasi podaje się dwa, i wierzcie mi są one na tyle sycące, że warto wziąć je na spółkę.
Nie zapominajmy o owocach sezonowych i warzywach. W sierpniu każdy stragan aż uginał się pod ciężarem arbuzów i melonów. I oczywiście sery!
KOSZTY ( 3pax, sierpień 2021)
– Za nocleg w kwaterze trzeba liczyć ok. 130-160zł/doba (pokój 3-osobowy), nad Deltą Dunaju płaciliśmy 230 zł/doba.
– Za nocleg na kempingu trzeba liczyć ok. 25 zł/doba od osoby.
– Wyżywienie: średnio za obiad/kolację w lokalnej knajpce należy liczyć 40zł od osoby. Ciorbă to ok. 10-15 zł. Pstrąg: 20-30 zł, Danie mięsne: ok. 30zł. (często dodatki liczone są osobno. Ewentualnie wliczona jest polenta, ale o to trzeba dopytać) Frytki: ok. 7zł. Piwo lokalne: 6-7zł. Kawa: 6-7zł. Cola: 5zł. Lemoniada: 10-12zł. W Transylwanii najdrożej.
– Ceny atrakcji turystycznych są bardzo zróżnicowane, od 3 do 10zł za osobę. Dzieci i młodzież mają duże zniżki. W części miejsc obowiązuje dodatkowa opłata za fotografowanie.
– Paliwo: 5,20-5,40zł/litr
Daje nam to łączny budżet 10.000 -11.000zł
(3 osoby, sierpień 2021, samochód, kwatery prywatne, pola namiotowe 19 dni)
Obostrzenia związane z pandemią COVID-19
https://www.gov.pl/web/dyplomacja/rumunia
Wszystkie wpisy o Rumunii znajdziesz tutaj: RUMUNIA
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie
Nadspodziewanie ciekawy kraj pod względem krajobrazów i folkloru. Te kolory i drewniana architektura…
i jakże niedoceniany…