Kanion rzeki Tara
(etap 5)(sierpień 2016)
Tara to najdłuższa rzeka (149 km) Czarnogóry. Płynąc w dole wcale nie wygląda imponująco, ale udało jej się utworzyć najgłębszy kanion w Europie (czasami ma nawet 1300 metrów!), który pod względem wielkości ustępuje tylko nielicznym, min. Wielkiemu Kanionowi w USA, czy Colca w Peru. Tara płynie z południa na północ i łączy się z Pivą.
Przełom Tary liczy blisko 80 km i rozciąga się pomiędzy miejscowościami Bistrica i Šćepan Polje.
Najbardziej charakterystycznym punktem kanionu jest słynny most Đurđevića na Tarze. Zbudowany w latach 1938-40, w najwyższym miejscu ma aż 116 metrów. Jest to też jedyne połączenie między Żabljakiem a Pljevlją, dlatego niestety cały czas odbywa się na nim ruch drogowy, w tym ciężarowy co skutecznie utrudnia podziwianie okolicy.
Kanion rzeki Tara atrakcje
Rafting po rzece Tara
Tutaj wszystko zależy od pory roku i umiejętności. Chcąc płynąć przełomem Tary należy wybrać opcję raftingu zaczynającego się w okolicach Žabljaka, np. w Šljivansko. Tutaj jednak tylko wczesną wiosną poskaczemy sobie na bystrzach. W lecie (spływy organizowane są mniej więcej od połowy kwietnia do połowy września) rzeka będzie płynąć leniwie. Nad głowami za to będziemy mieć kilkusetmetrowe skały.
Jeśli wybieramy opcję bardziej wartkiego spływu to trzeba rozpoczynać go ze Šćepan Polje. Tutaj Tara jest rzeką graniczną – lewy brzeg to jeszcze Czarnogóra, prawy już Bośnia i Hercegowina (a właściwie Repubika Serbska na terytorium BIH). Spływ kończy się przy moście będącym przejściem granicznym. Na tym odcinku można natknąć się na kilka fajnych bystrzy, poczuć klimat raftingu, ale na próżno szukać strzelistych skał kanionu.
Jednak bezwzględnie należy pamiętać, że wszystko zależy od poziomu wody w danym roku, czy deszcze były obfite, czy zima śnieżna, w którym miesiącu płyniemy, itd. Warunki na rzece są więc rzeczą bardzo względną!
My płyniemy w sierpniu po bezśnieżnej zimie i niezbyt obfitej w opady wiośnie dlatego zdecydowanie poradzono nam spływ ze Šćepan Polje.
Na początek ok. 20-sto minutowy przejazd z Waterfall Rafting Center do punktu startu. Znajduje się on po stronie bośniackiej, trzeba więc przekroczyć granicę ale jak się jedzie z grupą to żadne dokumenty nie są potrzebne. Na miejscu doznajemy szoku widząc tłum ludzi i korek do spuszczenia pontonów na rzekę. Na szczęście na wodzie tłum się rozpierzcha i nie robi tak przytłaczającego i groteskowego wrażenia jak przy punkcie startowym.
Płyniemy spokojnie, potem trochę szybciej, co jakiś czas mamy przed sobą wartkie bystrze, które pokonujemy z okrzykami radości. Czasem woda oblewa nas od stóp do głów. Po mniej więcej 2/3 trasy jest postój. Tam czeka rozpalone ognisko przy którym można ogrzać zgrabiałe ręce i stopy, które mimo pianek są całe przemoczone w lodowatej wodzie (mamy dość brzydką pogodę – zimno i pochmurnie). Na miejscu można też zakupić napoje chłodzące (tym razem jakoś nikt nie ma ochoty). Uwaga – nie ma toalet. Po odpoczynku płyniemy dalej aż do mostu, który jest samochodowym przejściem granicznym między Czarnogórą a Bośnią i Hercegowiną. Tutaj spływ się kończy. Rozładowujemy pontony i wracamy jeepami do Waterfall Rafting Center.
Przygoda świetna, fajne bystrza – dające poczucie prędkości, a zarazem komfort bezpieczeństwa. Trochę brak tych skał, przełomu, kanionu…. ale ogólnie wrażenia fantastyczne 🙂 i co najważniejsze można aktywność tę uprawiać rodzinnie, z dziećmi też. Nasz 8-letni syn był zachwycony.
Całość wycieczki (łącznie z noclegiem i wyżywieniem) kupowaliśmy w Rafting Montenegro (http://www.raftingmontenegro.com ; rezerwacja bezpośrednia), które szczerze polecam.
Nocleg podczas raftingu po rzece Tara
Waterfall Rafting Center
(rezerwacja bezpośrednia www.raftingmontenegro.com Milada Blagojevic , info@raftingmontenegro.com)
Zakwaterowanie w malutkich, ale czystych i bardzo przyjemnych bungalowach, w lesie w kanionie rzeki Piva. Jadąc od Pluzine (28km) najpierw mijamy tamę (duże trudności z zatrzymaniem się i zrobieniem zdjęć – przeganiają od razu), następnie trasa prowadzi kanionem Pivy. Zjazd na Waterfall Rafting Center jest dobrze oznaczony. Parking znajduje się trochę powyżej całego obozu dlatego należy ze sobą wziąć wszystkie niezbędne rzeczy.
Wykupując pakiet cała przygoda zaczyna się o 10:30 pysznym śniadaniem w formie bufetu. Następnie wyruszamy na rafting, który trwa do ok. 15:30. Po powrocie już czeka na nas ciepły i smaczny lunch. Tutaj część uczestników kończy swoją przygodę i odjeżdża. My zostajemy na noc.
Czas płynie leniwie na rozmowach, poznawaniu nowych ludzi, grze w karty przy czarnogórskim czerwonym winie. Syn gra w piłkę z nowo poznanym kolegą i bawi się z kotem. Tak mija czas do kolacji, która jest podawana ok. 20:00. Prąd w Waterfall Rafting Center zapewniają agregaty (nie ma linii elektrycznej) więc jest niejako reglamentowany. Wieczorem włącza się go tylko na ok. 2h i w czasie kolacji. W nocy – jak oko wykol. Ciemność jest tak wszechogarniająca, że nie widać nawet własnej dłoni wysuniętej tuż przed twarzą. Na wyposażeniu każdego bungalowu jest potężna latarka.
W cenie noclegu jest też śniadanie ale my bierzemy suchy prowiant gdyż wczesnym rankiem udajemy się na granicę z Bośnią i Hercegowiną. Jako że jest to jedyne przejście graniczne w okolicy tworzą się na nim gigantyczne korki. Chcąc uniknąć wielogodzinnego oczekiwania słuchamy rady miejscowych i już o godz. 06:45 jesteśmy na granicy. Stoimy tylko coś ponad 30min.
To już ostatni etap naszej podróży. Przez Bośnię i Hercegowinę, zwiedzając po drodze Sarajewo wracamy do Warszawy. (Zagrzeb – Warszawa: 1035km, ok. 12h)
Wszystkie wpisy o Czarnogórze znajdziesz tutaj: CZARNOGÓRA
Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊