Indonezja

Komodo – warany i rafa koralowa  

napisany przez Agata

Park Narodowy Komodo to nie tylko warany, chociaż te też robią wrażenie – a i owszem 😊. To jednak przede wszystkim rafa koralowa – różnobarwne koralowce, falujące ukwiały, jakieś fluorescencyjne cuda… Do tego tysiące małych i wielkich ryb o przeróżnych kształtach i barwach, żółwie morskie i olbrzymie manty.

W 1991 roku Park Narodowy Komodo został pisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Spędziliśmy tam trzy fantastyczne dni na rejsie pływając od wyspy do wyspy, od zatoczki do zatoczki, oglądając ten podwodny świat i penetrując spieczone słońcem lądy.

(sierpień 2023)

Na Komodo, a konkretnie do Labuan Badjo na Flores, polecieliśmy po zakończeniu naszej jawajskiej i balijskiej części podróży po Indonezji. O 6 dniach na Jawie przeczytacie TUTAJ, o 3 dniach w północnym Bali TUTAJ.

Rejs po wodach i wyspach Parku Narodowego Komodo zorganizowała nam Olia Liana na łajbie Lalunia. Były to trzy dni i trzy noce na łodzi, pełne wyżywienie, dużo snorkelingu, wspinaczka na wschód słońca na wyspę Padar, spektakl latających lisów i oczywiście warany. Do tego dużo relaksu i ciekawych rozmów z przewodnikiem, który okazał się nietuzinkowym i nieszablonowym człowiekiem.

 

PARK NARODOWY KOMODO

Obszar parku składa się z setek małych wysepek i trzech większych wysp: Komodo, Rinca oraz Padar. Od północy archipelag oblewany jest przez wody morza Flores, a poszczególne wyspy oddzielają od siebie cieśniny. Całość tworzy niesamowity labirynt wody i lądu. Fauna parku jest fauną przejściową pomiędzy azjatycką i australijską, a najbardziej znane są oczywiście warany z Komodo – gatunek endemiczny, nie występujący nigdzie indziej na świecie. I właśnie aby chronić konkretnie ten gatunek, w 1980 roku utworzono Park Narodowy.

Ale ląd to tylko czubek góry lodowej… Prawdziwe królestwo znajdziemy pod wodą! Wody wokół parku są jednymi z najbardziej zróżnicowanych na świecie pod względem fauny i flory.

Jak wyglądał nasz rejs?

Do Labuan Badjo przylecieliśmy pierwszym porannym samolotem. Po wylądowaniu z lotniska odebrał nas przysłany przez Olę kierowca i zawiózł do portu. Tam czekał na nas już Sardin – nasz przewodnik. Wsiedliśmy na małą łódkę i popłynęliśmy w kierunku Laluni. To piękny żaglowiec! Szkoda tylko, że tutaj pływa się na silnikach, a żagle albo są zwinięte, albo ich całkiem brak…

Po zapoznaniu się z załogą i porannej kawie wyszliśmy w rejs.

 

Atrakcje podczas rejsu

Snorkeling

Podczas tych trzech dni zatrzymywaliśmy się w 5-6 punktach snorkelingowych, w każdym nurkując od godziny do 3 godzin. Były oczywiście te znane jak turtle point i manta point, ale też te mniej oczywiste, a nawet takie tylko dla wtajemniczonych 😉. Sardin to profesjonalny nurek, zna te akweny jak własną kieszeń i sprawiało mu szczerą przyjemność pokazywanie tego świata i odkrywanie go przed nami. Zresztą Ola i Lalunia.liveaboard specjalizują się w organizacji wypraw nurkowych właśnie. A my? A my mieliśmy po prostu szczęście 😊.

Ze wskazówek i informacji praktycznych trzeba zaznaczyć w tym miejscu, że odpowiedni ubiór do snorkelingu to podstawa. To są wody podrównikowe – słońce pali niemiłosiernie! Krem z filtrem zdecydowanie nie wystarcza. Nie trzeba przy tym od razu wskakiwać w profesjonalną piankę, można po prostu założyć t-shirt i dłuższe kąpielówki albo po prostu krótkie spodnie. Warto! – wiem co mówię 😉. Jeśli chodzi o sprzęt, czyli maski, rurki i płetwy – wszystko zapewnia Ola.

Oprócz żółwi wodnych, rekinów, rozgwiazd, ryb papuzich, nemo, sierżantów, napoleonów, płaszczek, rozdymek… i setek innych, których nazw nie znamy, wody te słyną z mant – olbrzymich, niegroźnych „latających dywanów”. Nam niestety nie udało się znaleźć ani jednej, bo o tej porze roku (sierpień) kryją się w chłodniejszych głębinach. Pod powierzchnią pływają od kwietnia do czerwca, może lipca. I wtedy podobno jest ich taka ilość, że pływanie na manta point to prawdziwa petarda!

Pulau Gado i Strawberry Rock

Pulau Gado to maleńka wysepka obrośnięta lasem namorzynowym, z której rozciąga się widok na położoną w pobliżu wyspę Flores. Gado znana jest głównie z różowej skały, którą nazywa się tu truskawkową (strawberry).

Wejście: 30.000 IDR (ok. 9zł) – 2023 rok

Wioska Rinca

Jest to maleńka wioska rybacka położona na wyspie Flores (nie mylić z niezamieszkałą wyspą Rinca, na której żyją warany).

Na początku mieliśmy do niej podpłynąć i pójść na targ, koniec końców nic z tego jednak nie wyszło. Tłumaczenia były tak mętne, że odpuściliśmy – zdaje się, że lokalna społeczność po prostu nie za bardzo lubi obcych 😉. Chociaż do tej grupy nie można zaliczyć dzieci. W swojej dłubance przypłynęło do naszego jachtu dwóch miejscowych chłopaczków. Na handel – a jakże 😊. Nabyliśmy od nich dwie cudne bransoletki, oni dostali trochę gotówki, szklane kulki oraz… bursztyn. Jeżdżąc na drugi koniec świata zawsze staramy się mieć przy sobie kilka drobiazgów – mogą to być ołówki ze zwierzętami z naszej strefy klimatycznej, gumki do włosów z kaszubskimi wzorami, znalezione kiedyś nad Bałtykiem bursztyny, czy papierowe zakładki do książek z polskimi zamkami. Dzieciakom zawsze sprawia to przyjemność 😊.

Latające lisy

Latające lisy (flying foxes) to rudawka wielka, czyli  jeden z największych spośród znanych gatunków nietoperzy. Rozpiętość ich skrzydeł może przekraczać jeden metr. Rudawki żywią się owocami i nektarem. W odróżnieniu od pozostałych nietoperzy nie mają zmysłu echolokacji, tak więc nie potrafią latać w całkowitej ciemności. Mają za to świetny słuch i wzrok. 

Co wieczór, o zachodzie słońca setki albo i tysiące tych stworzeń leci ze swych dziennych kryjówek w lasach mangrowych na żer na wyspę Flores. I codziennie wieczorem dziesiątki jachtów i łódek ustawiają się na trasie ich przelotu aby oglądać ten spektakl natury.

Trzeba przyznać, że wieczór ten zrobił na nas niesamowite wrażenie. Ponad godzinę zadzieraliśmy głowę wpatrzeni w przesuwające się nad naszymi głowami czarne punkty. A potem jeszcze nocny rejs na kotwicowisko. Sardin nie lubi tłumów, więc stanęliśmy w zacisznej zatoczce. Jeszcze długo w noc leżeliśmy na górnym pokładzie i oglądaliśmy gwiazdy…

Padar Island

Ta leżąca pomiędzy wyspami Rinca i Komodo niewielka wyspa o niesamowitych kształtach stała się wręcz symbolem Parku Narodowego Komodo.

Po nocy spędzonej na morzu pobudka o 5:00 aby wdrapać się na szczyt na wschód słońca. Przejście może nie jest długie, ale idzie się konkretnie pod górę. Jednak warto! Zdecydowanie warto! Zwłaszcza, że później robi się straszliwie gorąco i niestety coraz bardziej tłoczno.

Na Padar ludzi nie unikniemy – taki urok pięknych zakątków świata. Możemy jednak zminimalizować ich dokuczliwość. Po pierwsze dobrze być na górze jeszcze przed wschodem. Wtedy można znaleźć sobie wygodną, „prywatną” skałkę, usiąść i spokojnie poczekać. Po drugie nie ma sensu pchać się na sam szczyt. Tam tłok największy a widoki od pewnej wysokości i tak spektakularne. Trzeba pamiętać, że tu dostępny jest tylko jeden szlak – reszta wyspy to królestwo spalonej słońcem ziemi i waranów.

Wejście na wyspę jest płatne. My płaciliśmy 200.000 IDR/os. (ok. 60zł), ale bilety załatwiał nam kapitan i podobno miał jakąś zniżkę.

 Plaże

Tu plaż pod dostatkiem 😊. Wszystkie piękne, z białym lub różowym piaskiem, niektóre z czarnym. Wszędzie świeci to samo jasne słońce a lazur wody jest wręcz obezwładniający. Kąpiąc się trzeba jedynie pamiętać o prądach morskich, które na tych wodach potrafią dać się konkretnie we znaki.

Z Padar większość łodzi kieruje się na plażowanie na słynną Pink Beach (na wyspie Komodo). Ale że, tak jak pisałam, nasz przewodnik nie lubił tłumów – popłynęliśmy w przeciwnym kierunku 😉. Nie pamiętam już co dokładnie było naszym celem, koniec końców utknęliśmy na totalnie bezludnej wysepce o niebiańsko miękkim piasku różowawej barwy. Prąd południoworównikowy był tak silny, że nie byliśmy w stanie przedostać się przez jedną z cieśnin na południe. „Byliśmy zmuszeni” 😉 przeczekać godzinkę, półtorej na tej dzikiej plaży.

Warany z Komodo

Warany z Komodo, czyli największa dziś żyjąca jaszczurka, albo jak kto woli współczesny smok.

Kilka faktów o tych smokach:

– Warany żyją w Indonezji na wyspach Archipelagu Sundajskiego (Komodo, Rinca, Padar, Motang, Kode, Flores)

– Pochodzą jednak z Australii, gdzie gatunek ten narodził się ok. 3-4mln lat temu

– Gatunek ten został odkryty w 1910 roku i aby go chronić w 1980 utworzono tu Park Narodowy

– Są to zwierzęta niezwykle niebezpieczne

– Atakują z zaskoczenia

– Na krótkim odcinku mogą biec do 20km/h

– Ich długość to 2,5-2,9m, waga 80-90kg (samice są mniejsze)

– To także padlinożercy

– Równowagę gatunku zachowują dzięki… kanibalizmowi

– To właśnie dlatego młode osobniki żyją na drzewach do 3-4 roku życia

– W razie potrzeby mogą rozmnażać się poprzez dzieworództwo

 

Warany można oglądać w dwóch miejscach, na wyspie Komodo i na wyspie Rinca. W każdym przypadku wyjście odbywa się z przewodnikiem.

My popłynęliśmy na Rinca. Zwierzęta te żyją tu całkowicie swobodnie i raz się je spotka raz nie. Temat jest jeszcze trudniejszy w okresie godowym (maj – sierpień), wtedy warany zaszywają się głęboko w buszu. My byliśmy właśnie w sierpniu ale i tak udało nam się namierzyć 5!, w tym jednego maluszka jeszcze na drzewie. Spotkaliśmy za to sporo waraniego menu 😉.

Warany na Rinca Island

Na Rinca zwiedzanie zaczyna się od muzeum, po drodze z portu do budynku znajdziemy też kilka interesujących tablic informacyjnych. Większość z nich omawia lokalny przedstawiciel parku. Wejście na teren odbywa się z przewodnikiem. Spacerowa pętla to ok. 1,5km, co zajmuje niecałą godzinę. Park jest otwarty w dwóch transzach: 08:00 – 11:00 i 13:00 – 16:00. Najlepiej być na początku transzy, bo jest zdecydowanie mniejszy tłok. My byliśmy na 13:00 – upał przeogromny ale ludzi mało.

Wejście płatne: 265.000 IDR/os. (ok. 77zł) wejście i przewodnik – 2023 rok

 

Gdzie spaliśmy

To był rejs, więc spaliśmy i żywiliśmy się na łodzi. 

Łódź jachtowa LALUNIA

Łajba ta przeznaczona jest dla 10 gości i 6 osób załogi. Dwie dwuosobowe kajuty znajdują się na górnym pokładzie, na dolnym jedna dwuosobowa i jedna rodzinna. Większość kajut posiada własną łazienkę i klimatyzację. Z części wspólnych do dyspozycji jest jadalnia i dwa pokłady – jeden częściowo zakryty, drugi słoneczny. Podczas rejsu mieliśmy zapewnione wszystkie posiłki: śniadania, obiady, kolacje i podwieczorki. Gotował brat Sardina i dania były wprost obłędne! Zwyczajowo rejsy zaczynają się w poniedziałki. My zamawialiśmy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i udało się dogadać na start w niedzielę. 

A czy polecamy? Wyszło wybitnie! – więc zdecydowanie tak 😊.

 


KOSZTY sierpień 2023, 3 pax

– Pakiet od Ola Liana: rejs 3dni/3noce, pełne wyżywienie, benzyna, przewodnik, załoga, transfery lotniskowe: 15mln IDR/3os., co daje ok. 1400zł/os.

– Pulau Gadu i Strowberry Island: 30.000 IDR (ok. 9zł)/os.

– Padar Island: 200.000 IDR/os. (ok. 60zł)/os.

– Warany na Rinca Island: 265.000 IDR/os. (ok. 77zł) wejście i przewodnik


 

Wszystkie wpisy z tej wyprawy znajdziesz tutaj: INDONEZJA

 

Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
krzysztof
krzysztof
6 miesięcy temu

B.dobre zdjęcia i ciekawy komentarz. „Smoki” odkryto w 1910 r.? To dla mnie zaskoczenie że dopiero w XX w. Swoją drogą niezłe przyjemniaczki…

1
0
Would love your thoughts, please comment.x