Mikrowyprawy Podkarpackie Świętokrzyskie

Szlakiem polskiego renesansu i baroku

napisany przez Agata

Renesansowe i barokowe rezydencje oraz miasta – Polska południowo-wschodnia

Uwielbiam tematyczne wyjazdy! Lubię jak coś składa się w logiczną całość, łączy się ze sobą. Do tego jeszcze jest przełamane jakimś zupełnie innym klimatem. To tak jak dobre ciastko musi być słodkie, ale mieć nutkę kwaśnej cytryny, wiśni albo gorzkiej czekolady. Dlatego właśnie powstał pomysł objazdu po renesansowo – barokowych rezydencjach magnackich w Polsce oraz po renesansowych miastach.

Padło na południowy – wschód, bo… Bo wszystko zaczęło się od Zamościa, Zamoyskiego i powtarzania historii z synem w klasie czwartej – to był rdzeń, takie ziarenko. Pomyślałam sobie, że dzieciak uczy się i uczy z książki, czyta i czyta, ogląda obrazki, a miasto jest przecież na wyciągnięcie ręki. Majówka za pasem – trzeba pojechać! Do tego doszło tajemnicze dla mnie od zawsze Roztocze. A potem to już z górki. Jak Zamość i Kozłówka to przecież też inne pałace i rezydencje – Łańcut, Baranów Sandomierski, renesansowe miasta… I tak powstała pętla.

MIKROWYPRAWY

Tutaj renesans i barok kontrastuje z naturą i sielskością Roztocza.

(czerwiec 2019)

 

Pierwszym naszym przystankiem na trasie z Warszawy do Zamościa była położona pod Lublinem Kozłówka.

KOZŁÓWKA

Kozłówka to maleńka miejscowość w województwie lubelskim i nikt dziś by o niej nie słyszał, gdyby nie Pałac Zamoyskich.

Zbudowany w XVIII wieku w stylu barokowym, okres świetności przeżywał na przełomie XIX i XX wieku, kiedy Konstanty Zamoyski założył tu ordynację. Ordynacja oznaczała, że majątku nie wolno było dzielić ani zastawić. Zlikwidowała ją dopiero reforma rolna z 1944, a majątek w Kozłówce przeszedł w ręce państwa. Również w 1944, w obawie przed zbliżającym się frontem, Jadwiga Zamoyska wraz z dziećmi opuściła Kozłówkę. Zabrawszy ze sobą  najcenniejsze dzieła sztuki uciekła do Warszawy. Nie trudno się domyślić, że większość z nich przepadła w Powstaniu. Uratowało się to, co zostało. Dlaczego? Ano dlatego, że panna, która została w Kozłówce pilnować pałacu wdała się w romans z oficerem Armii Czerwonej. Sprawiło to, że żołnierze radzieccy nie splądrowali i nie spalili rezydencji tak, jak to mieli w zwyczaju czynić.

Dziś Pałac Zamoyskich w Kozłówce to warte odwiedzenia muzeum. Piękny ogród różany, wnętrza pełne wspaniałych obrazów, lamp, rzeźb, mebli, kotar i baldachimów z epoki. Przepych i elegancja zarazem. 

Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, trwa ok. 60min.

W dawnej powozowni znajduje się Muzeum Socrealizmu. Stoją tu surowe, wręcz z naszego dzisiejszego puntu widzenia śmieszne i przerysowane grubą kreską przedmioty sztuki socrealizmu. Są tu rzeźby, obrazy, rysunki, plakaty i pomniki.

Zwiedzanie samodzielne. 

Godziny otwarcia pałacu i muzeum: TUTAJ

Cennik TUTAJ

 

Nieopodal Krasnystawu znajdują się ruiny olbrzymiego i potężnego niegdyś zamku-twierdzy. Szczerze powiedziawszy dowiedziałam się o nich z mapy-zdrapki, którą syn dostał na urodziny, a że leżą praktycznie dokładnie na trasie Warszawa – Zamość postanowiliśmy do nich zajechać.

ZAMEK W KRUPEM

W średniowieczu istniała tu niewielka, rodowa siedziba Krupskich. W połowie XVI wieku zbudowano na fundamentach nowoczesny, wielki, obronny zamek. I choć granica Rzeczypospolitej biegła wówczas daleko na wschodzie, to Tatarzy niejednokrotnie zapuszczali się na te tereny, dlatego obronność zamku miała swe uzasadnienie.

Dziś z jego świetności pozostały tylko nieliczne mury stojące smętnie nad rozlewiskiem dopływu Wieprza. Całość zarosły chwasty i trawa. Na części murów wandale umieścili mniej lub bardziej „atrakcyjne” napisy. Szkoda… bo kiedyś była to wspaniała budowla, a dziś mogłyby być to wspaniałe, romantyczne ruiny.

 

Wieczorem zajechaliśmy do Zamościa. 

ZAMOŚĆ

Perła kresów. Perła Renesansu. Miasto Arkad. Padwa Północy.

Każde z tych określeń pasuje, każde oddaje kunszt zamysłu architektonicznego.

Zamość założył w 1580 roku jako prywatne miasto szlacheckie Jan Zamoyski – hetman i kanclerz wielki koronny Rzeczypospolitej. Zamoyski zlecił włoskiemu mistrzowi Bernardo Morando zaprojektowanie miasta idealnego. Twierdza Zamość – wówczas jedna z największych twierdz Rzeczypospolitej Obojga Narodów – miała za zadanie chronić okoliczne włości Zamoyskich. W 1589 Zamość stał się stolicą Ordynacji Zamojskiej, czyli niepodzielnego majątku, dziedziczonego tylko przez najstarszego męskiego potomka z rodu.

Dziś Starówka Zamościa jest malutka. W centralnym jej punkcie znajduje się Ratusz, do którego prowadzą wachlarzowe schody. Na tej samej pierzei Rynku stoją manierystyczno – barokowe kamienice ormiańskie. Kamienica Pod Madonną lub Sołtanowska (żółta), Kamienica Pod Małżeństwem (niebieska), Kamienica Pod Aniołem, Pod Lwami lub Bartoszewiczów (czerwona), Kamienica Rudomiczowska (ciemnożółta) i Kamienica Wilczkowska (zielona). Wyglądają rzeczywiście olśniewająco. Na Rynku jest oczywiście mnóstwo lodziarni, straganów i knajpek, gdzie siedząc pod parasolem można zjeść smaczny obiad lub napić się regionalnego piwa.

W 1992 roku zamojska starówka została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

Nocleg w Zamościu

 Pokoje nad Arkadami (rezerwacja booking.com)

Doskonała lokalizacja – tuż przy Rynku, Ratuszu i ormiańskich kamienicach. Pokój mieliśmy na poddaszu, więc przy upalnym lecie było duszno i gorąco. Łazienka bardzo wygodna. Pokój ogólnie ładny, czysty i wystarczająco wyposażony. Przemiła Pani właścicielka. W nocy troszkę przeszkadzała uliczna impreza… ale takie są już prawa Starego Miasta 😉.

 

Po śniadaniu, porannej kawie i niespiesznym spacerze ruszyliśmy na Roztocze, gdzie spędziliśmy trzy fantastyczne dni. Więcej na ten temat przeczytacie we wpisie Magiczne Roztocze

 

Na Podkarpaciu pierwszym naszym przystankiem był Przemyśl.

PRZEMYŚL

W malowniczej dolinie Sanu, na pograniczu dwóch krain: Kotliny Sandomierskiej i Pogórza Karpackiego, na wzgórzach leży Przemyśl – miasto królewskie, czyli takie, które jest zlokalizowane na gruntach należących do króla. To stolica dawnego księstwa.

Trochę historii

Według przekazów Jana Długosza jego założycielem miał być sam książę Przemysław, który ruszył na polowanie i upolował niedźwiedzicę. W tym miejscu miał założyć gród z niedźwiedzicą w tle.

Niezależnie od legendy Przemyśl jest jednym z najstarszych ośrodków miejskich w południowo-wschodniej Polsce. W czasach średniowiecza był też jednym z ważniejszych. Chociaż przechodził dość często z rąk do rąk, rozwijał się jako miasto handlowe a jego złoty wiek przypadł na czasy Jagiellonów. Aż do połowy XVII wieku Przemyśl szczycił się mianem jednego z najbogatszych i najważniejszych miast w Polsce.

W okresie II wojny światowej miasto zostało podzielone na dwie części. Granica przebiegała na Sanie. Pod okupacją niemiecką znalazła się prawobrzeżna część miasta (Stare Miasto), a pod okupacją radziecką – lewobrzeżna (Zasanie).

Ze względu na bliskość Ukrainy dziś Przemyśl to miasto wielokulturowe – siedziba arcybiskupstwa rzymskokatolickiego oraz arcybiskupstwa obrządku bizantyjsko-ukraińskiego.

Przemyśl atrakcje

Na Starym Mieście zachował się historyczny układ przestrzenny.

Rynek to dzisiaj skwer z alejkami, trawnikami i ławeczkami, na których można usiąść pod dającymi orzeźwiający cień drzewkami. Wokół wspaniałe kamienice – jedne odrestaurowane, inne czekają jeszcze na swoją kolej.

Gdy zapuściliśmy się w dalsze uliczki starówki kamienic było jeszcze więcej. I kościołów. Barokowy Kościół Franciszkanów, archikatedra grekokatolicka, katedra rzymskokatolicka, kościół i klasztor Karmelitów, kościół Reformatorów…

Wyżej góruje nad miastem zamek Kazimierza Wielkiego.

Sam zamek nie zrobił na nas powalającego wrażenia a widok na miasto zasłaniało gęste letnie listowie. Niemniej jednak o innej porze roku panorama będzie na pewno interesująca.

Jeszcze wyżej znajduje się Kopiec Tatarski.

Jest to sztuczna budowla ziemna, według niektórych – kurhan księcia Przemysława, według innych mogiła poległego w walce chana tatarskiego.  Faktem natomiast jest, że kopiec od wieków służył jako doskonały punkt obserwacyjny. W czasach austriackich (Przemyśl znajdował się w zaborze austriackim) były tutaj zbudowane obiekty należące do Twierdzy Przemyśl. Do dziś zachowały się tu fragmenty fos, wałów ziemnych, schronów. Obecnie wszystko porasta park. Z kopca roztacza się ładna panorama na miasto, dolinę Sanu i okolicę. W 2000 roku postawiono w okolicach fortu Krzyż Zawierzenia, a w 2006 otworzono trzy trasy narciarskie z wyciągiem krzesełkowym.

 

O złotej godzinie zaś przybyliśmy do Krasiczyna.

ZAMEK W KRASICZYNIE

Perła architektury renesansowo – manierystycznej

Zbudowany na przełomie XVI i XVII wieku przez Stanisława Krasickiego był przez kolejne stulecia w posiadaniu najznamienitszych polskich rodów magnackich takich jak min. Modrzewscy, Tarłowie, Potoccy czy wreszcie Sapiehowie.

Najbardziej chyba charakterystycznym elementem zamku są cztery narożne baszty – Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka. Każda inna, każda symbolizująca jeden stan z hierarchii ówczesnego świata. Niesamowite są też ażurowe attyki, tworzone specjalną techniką malowania i zeskrobywania. Zamek w środku jest praktycznie pusty. Udało się zgromadzić zaledwie niewielką ilość sprzętów. Został on bowiem doszczętnie zrabowany przez Armię Czerwoną u schyłku II wojny światowej. Księgozbiory spalone, meble porąbane i spalone, groby Sapiehów zniszczone i porozbijane. Szczątki wyrzucone z trumien, które to trumny służyły za poidła dla koni….

Do Krasiczyna zajechaliśmy późnym popołudniem, po godzinach zwiedzania. Na terenie nie było już praktycznie nikogo. Gdy poszliśmy na spacer po parku towarzyszył nam tylko rudy kot. Zachodzące słońce romantycznie oświetlało zamkowe mury co przyciągnęło kilku fotografów i dwie młode pary pragnące mieć swoją sesję ślubną w tej niesamowitej scenerii.

Zwiedzanie Zamku w Krasiczynie

Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem od 09:00 do 16:00 (15.04 – 15.10, poza sezonem po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym). Bilety kupuje się zawsze w pakiecie jeżeli jest się gościem z zewnątrz. Jeżeli nocuje się na terenie zamku – wstęp do parku jest nieograniczony i gratis.

Jeszcze przed śniadaniem poszliśmy na poranny spacer. Bez wycieczek, bez turystów – sami. I dla takich właśnie chwil – tych porannych albo tych wieczornych – warto czasem zanocować w jakimś zamku 😊.

Zaraz po śniadaniu poszliśmy zwiedzić wnętrza. Na godzinę 09:00 tłumów nie było – mieliśmy zwiedzanie indywidualne 😊. Godzinka upłynęła jak z bicza strzelił. Przewodnik – młody chłopak – opowiadał tak interesująco i bezpretensjonalnie, że słuchało się go z zapartym tchem. Ponadto bezproblemowo odpowiadał na pytania, rozwijał dyskusje. Nazwiska nie znam, ale na imię miał Łukasz.

Już bez przewodnika można wejść na Wieżę Zegarową, aby podziwiać z góry baszty i okolicę. Byliśmy tam sami i było warto, ale wydaje mi się że w tłumie czar może bardzo szybko prysnąć.

Godziny otwarcia i cennik: TUTAJ

Zamek w Krasiczynie nocleg (rezerwacja booking.com)

Pokoje usytuowane są częściowo w samym zamku, częściowo w Pawilonie Szwajcarskim oraz w Wozowni. My spaliśmy w Wozowni. Mieliśmy pokój na poddaszu. Przy tegorocznych upałach (2019), małym okienku i braku klimatyzacji było dość duszno i gorąco. Sam pokój był przestronny i ładnie wyposażony. Skromnie, ale ładnie i w zupełności wystarczająco. Łazienka bardzo wygodna. Na terenie pałacowo-parkowym znajduje się też restauracja i kawiarnia Renesansowa. Nie skorzystaliśmy, więc na ich temat nie jestem w stanie się wypowiedzieć. Śniadanie podawane jest w budynku zamku, w salce rycerskiej . Bufet – smaczny i zróżnicowany.

 

Jeszcze przed południem ruszyliśmy do Jarosławia.

JAROSŁAW

W dolinie Sanu leży Jarosław. Jako założyciela miasta uważa się księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, który przez lata prowadził wojny o te ziemie z państwem Piastów. Według niektórych historyków to on w 1031 roku założył tu osadę i to właśnie od jego imienia miasto zawdzięcza swą nazwę. Kilkaset lat później Kazimierz Wielki ziemie te wraz z Jarosławiem przyłączył do Królestwa Polskiego.

Jako prywatne miasto szlacheckie lokowane zostało 1375 roku. Przybywało mieszkańców, powstawały nowe budowle.  Zostało też otoczone murami, gdyż na wschodzie pojawiło się nowe zagrożenie – zagony wojowniczych Tatarów, którzy na przełomie XV i XVI stulecia często najeżdżali te ziemie.

Największe bogactwo miastu przynosił handel.

Już od czasów rzymskich, z racji bliskości rzeki, rozwijał się tu handel na szlaku solno-bursztynowym. W późniejszych czasach kwitł zwłaszcza podczas organizowanych w sierpniu corocznych jarmarków przyciągających kupców z całego ówczesnego świata. Uważa się, że jarmarki te – obok frankfurckich – były najważniejsze w Europie.

W czasie jarmarków miasto wypełniało się wielojęzycznym tłumem. Organizowane były zabawy i rozrywki. Na potrzeby składu różnych towarów budowano pod kamienicami jarosławskimi rozległe piwnice, które pełniły rolę magazynów i naturalnych lodówek.

W podcieniach i salonach kamienicy należącej do jednego z najbogatszych kupców jarosławskich – Wilhelma Orsettiego, prowadzono interesy z kupcami z najdalszych zakątków  świata.

Ale Jarosław to też zawieruchy wojenne i historia wielkiej katastrofy budowlanej, która doprowadziła do niemal całkowitego unicestwienia części miasta. Podtopione piwnice zaczęły się zapadać w grząskim lessie pociągając za sobą kamienice, ulice, inne domy. Sytuację opanowali górnicy z Bytomia, którzy przez długie lata zabezpieczali te podziemne tunele.

Dziś jest to małe, ciche miasto, w którym nadal kwitnie handel przy ulicy Grodzkiej i w którym kultywowana jest tradycja sierpniowych jarmarków.

Zwiedzając Jarosław szczególnie polecam Podziemną Trasę Turystyczną. Zwiedzanie rozpoczyna się w Punkcie Informacji Turystyczno-Kulturalnej w Jarosławiu Rynek 5. 

Podczas około 30-minutowego spaceru Pani przewodnik opowiadała nam bardzo ciekawie o Jarosławiu i jego historii. Większość podziemi jest współcześnie zabezpieczonych, a sale są pełne tkanin, warzyw, klejnotów – tak jak to w dawnych czasach bywało. Są też gry i pokazy multimedialne. Jest to zatem bardziej podziemne muzeum aniżeli oryginalne piwnice (tak jak w Sandomierzu). Niemniej jednak szczerze polecam to miejsce.

 

Popołudniową porą dotarliśmy do Łańcuta. Sam pałac zwiedziliśmy następnego dnia, wieczorem zaś poszwendaliśmy się po parku i samym miasteczku.

 

ZAMEK W ŁAŃCUCIE

Jedna z najwspanialszych rezydencji w Polsce

Rezydencja została wzniesiona w połowie XVII wieku na polecenie Stanisława Lubomirskiego w jakże modnym ówcześnie stylu palazzo in fortezza. Po przebudowach jakich dokonała Izabela z Czartoryskich Lubomirska, Łańcut w końcówce XVIII wieku należał do jednych z najwspanialszych rezydencji w Polsce. Fortuna jednak kołem się toczy i w następnych latach pałac zaczął popadać w ruinę. Świetność przywrócili mu na przełomie XIX i XX stulecia kolejni właściciele – Roman Potocki z żoną Elżbietą z Radziwiłłów. Przeprowadzono generalny remont. Była to prawdziwa modernizacja i po skończeniu prac powstała naprawdę nowoczesna jak na owe czasy rezydencja. Założono instalację wodociągową i kanalizacyjną, budynek zelektryfikowano. Powstał Ogród Różany i Ogród Włoski.

W 1944 roku Potocki wyjechał do Szwajcarii zabrawszy ze sobą znaczną część co najcenniejszych zbiorów.

Na szczęście zamek w Łańcucie nie został zniszczony. Nie zrobili tego ani Niemcy – bo front przechodził dalej, ani Rosjanie bo… Bo Rosjan powitał zarządca, który wystawił naprędce skonstruowany na sztachecie napis „własność ludu”. No i Armia Czerwona zostawiła pałac w spokoju.

Zwiedzanie Pałacu w Łańcucie

Kasy otwierane są rano 15 min przed rozpoczęciem pierwszej tury zwiedzania. Są one usytuowane w osobnym budynku, po przeciwnej stronie ulicy, naprzeciwko głównej bramy do parku.

Godziny otwarcia i ceny biletów na poszczególne wnętrza TUTAJ

W poniedziałki Muzeum udostępnia bezpłatne zwiedzanie bez przewodnika i audioprzewodnika. Bilety (w tym te na wnętrza II pietra, które ogląda się samodzielnie) kupuje się na konkretne godziny.

My wybraliśmy zwiedzanie z przewodnikiem. Byliśmy na godzinę 09:00 i – znów mieliśmy indywidualny tour 😊. Spacer po komnatach i stajni zajął nam dwie godziny ciekawych historii.

Wnętrza zamku w Łańcucie zachwycają! Sypialnie, sale reprezentacyjne, buduary, jadalnie… korytarze pełne obrazów i luster…. W każdej z sal cudowne żyrandole. No i oczywiście wspaniałe podłogi! Te podłogi to chyba oprócz powozów największa wizytówka Łańcuta. Ten pałac to perła, prawdziwy klejnot.

Nocleg w Łańcucie

 Pałacyk Łańcut (rezerwacja bezpośrednia)

Budynek pochodzi z początku XX wieku i szczerze mówiąc spodziewałam się po tym noclegu wiele. W środku pełen jest klasycznych, dobranych ze smakiem i gustem mebli. I na tym koniec. Kompletnie oddzielną warstwą, zupełnie niepasującym tematem jest wykończenie całości. Podłogi, framugi, drzwi… To tak jakby Wersal wprowadzić do hotelu pracowniczego. Do praktycznych niedogodności muszę zaliczyć oświetlenie pokoju oraz łazienkę. Ta niespójność była tak uderzająca, że skutecznie przyćmiła wysmakowanie wystroju. Śniadanie bardzo smaczne. Pałacyk jest też bardzo dogodnie zlokalizowany, dosłownie 5min spacerem od głównej bramy do pałacowego parku.

 

Po zwiedzeniu rezydencji i krótkim spacerze po parku pojechaliśmy do Rzeszowa, a potem do Baranowa Sandomierskiego.

RZESZÓW

Poranna kawa na ryku w Rzeszowie zamieniła się we wczesny obiad 😊. Po dwugodzinnym zwiedzaniu Łańcuta w pół godzinki byliśmy już na rzeszowskiej starówce.

Rzeszów to stolica województwa podkarpackiego i największy ośrodek przemysłowy, akademicki i kulturalny w południowo – wschodniej Polsce. Leży u stóp Karpat, nad rzeką Wisłok, a jego dzieje sięgają połowy XIV stulecia, kiedy to lokowane było jako prywatne miasto szlacheckie (1354).

Tu jest dużo więcej do zobaczenia, zwiedzenia, przeżycia – jak choćby Muzeum Dobranocek, czy Podziemna Trasa Turystyczna. Tym razem nie mieliśmy już czasu, ale do Rzeszowa na pewno wrócimy.

BARANÓW SANDOMIERSKI

Baranów Sandomierski, czyli Mały Wawel

Perła architektury renesansowej. Rezydencja magnacka rodów takich jak Leszczyńscy, Lubomirscy, Małachowscy, Potoccy, Krasiccy czy Dolańscy.

W XV wieku tutejszy dwór należał do szlacheckiej rodziny Baranowskich. Na przełomie XV i XVI stulecia właścicielem Baranowa został wielkopolski ród Górków, a w 1569 dobra nabył Rafał Leszczyński. To on właśnie nadał rezydencji renesansowy kształt, który możemy podziwiać dziś. Zafascynowany architekturą Wawelu, postanowił przenieść jej charakter na tutejszy grunt. Stąd liczne krużganki i podcienia.

Baranów nie miał tyle szczęścia co Kołówka czy Łańcut. W czasie wojny podzielił los Krasiczyna i innych polskich zamków, rezydencji, pałaców i dworków. Został ograbiony i zniszczony. Zachowała się tylko bryła.

Zamek zaczęto odbudowywać i odrestaurowywać w latach 50-tych XX wieku. Prace prowadzono pod kierunkiem prof. Alfreda Majewskiego.

Dziś w części zamku funkcjonuje hotel.

 

Na nocleg zajechaliśmy do kolejnej rezydencji. 

 

KUROZWĘKI

Pałac został wybudowany przez rodzinę Kurozwęckich, a następnie przechodził kolejno w ręce Lanckorońskich, Sołtyków i Popielów. Dziś funkcjonuje tu hotel i hodowla bizona amerykańskiego.

Kurozwęki, z którymi w oparciu o ich oficjalną stronę www. łączyłam bardzo duże nadzieje – bardzo mnie zawiodły. Muszę powiedzieć, że to było największe rozczarowanie wyjazdu ☹

Kurozwęki nocleg

Pałac w Kurozwękach (rezerwacja bezpośrednia)

Pokój ciemny, nieumeblowany, chociaż łazienka bardzo wygodna. Niemniej jednak zdecydowanie nie był wart swojej ceny. Śniadanie zaś to jakiś kompletny żart. Nie muszę mieć bufetu po horyzont, a czy coś jest smaczne czy nie to kwestia gustów, dlatego zazwyczaj w recenzji śniadań nie rozwijam się za bardzo. Tutaj jednak Pałac przeszedł sam siebie w ilości i jakości. Zdecydowanie nie polecam. Ani na nocleg, ani na zwiedzanie.

Zwiedzanie Pałacu w Kurozwękach

Jeśli chodzi o zwiedzanie to wszystko, dosłownie wszystko jest tu płatne i to niemało. Przy bramce siedzą przewodnicy i wypisują bilety na wszystko co się da. My na szczęście przyjechaliśmy za późno i przewodnicy poszli już do domu. To nie przeszkodziło Pani na recepcji polecić nam zamówić sobie zwiedzania dnia następnego rano. Wieczorem jednak pokręciliśmy się sami po budynku. Korytarze otwarte, sale otwarte… W środku jakiś obraz czy dwa, na stoliku waza, na suficie żyrandol. Na oko nic więcej nie widać… Rano, trochę już sceptyczni, zaczęliśmy dopytywać innej Pani na recepcji co się dokładnie zwiedza. I wyszło, że nic więcej. Tylko lochy i wystawę prac Józefa Czapskiego.

Do bizonów też poszliśmy sobie sami na wieczorny spacer. Stado „biwakowało” pod lasem. Nie do końca rozumiem idei wycieczki tam bryczką i z przewodnikiem…

A, na terenie jest też mini Zoo. No cóż – smętnie wyglądający struś stojący w kącie małego wybiegu nie powinien być powodem do dumy ☹. 

Byliśmy tam w czerwcu 2019 – może od tego czasu zaszły zmiany. Oby!

 

Tak więc tuż po „pysznym, obfitym i urozmaiconym” śniadaniu opuściliśmy Kurozwęki aby udać się do niedalekiego Ujazdu, gdzie znajdują się ruiny zamku Krzyżtopór.

 

ZAMEK KRZYŻTOPÓR

Rezydencja magnacka z połowy XVII w., która swym przepychem, wielkością i wystawnością mogła równać się z francuskim Wersalem.

Zamek wzniesiony został w połowie XVII wieku na polecenie wojewody sandomierskiego Krzysztofa Ossolińskiego. Zbudowany został we włoskim stylu palazzo in fortezza. Budowany lat 17, cieszył się świetnością zaledwie 11. W 1655 roku wojska szwedzkie zdobyły pałac, następnie Szwedzi wywieźli wszelkie kosztowności i księgozbiory. W tym czasie zaginęło też archiwum i cała dokumentacja związana z budową pałacu. Po kolejnych 100 latach i zawieruchach życiowych właścicieli, rezydencja zaczęła popadać w coraz większą ruinę. Koszty jego renowacji i utrzymania były tak ogromne, że nikt nie był w stanie i nie chciał się ich podjąć. Krzyżtopór stał się ruiną.

Dziś nie ma tu komnat, nie ma mebli, nie ma parkietów… Są tu tylko i aż monumentalne mury potężnej niegdyś rezydencji. O jego świetności i wyglądzie więcej krąży legend niż historycznych dowodów. A obraz sal, sklepienia w postaci akwarium z egzotycznymi rybami czy tunelu łączącego Krzyżtopór z Ossolinem, który przemierzało się na saniach po cukrze – pozostał tylko w formie legend… Jak mocno ubarwionych na przestrzeni wieków…???

Krzyżtopór w 1991 roku został udostępniony do zwiedzania turystom. Dodatkowe prace remontowo-zabezpieczające ukończono w 2014 roku.

Mimo iż niegdysiejsza rezydencja jest dziś tylko ruiną, to dla osoby z wyobraźnią miejsce to będzie niezwykłe, wyjątkowe i unikalne na mapie Polski. Zdecydowanie warto je odwiedzić!

Godziny wstępu: TUTAJ

Trasy zwiedzania: TUTAJ

Cennik: TUTAJ

Poza zwiedzaniem dziennym jest też możliwość zwiedzania nocnego. Szczegóły TUTAJ

 

Tego dnia pojechaliśmy do miasta będącego już ostatnim punktem na naszym szlaku – do Sandomierza.

SANDOMIERZ

Tam gdzie San domierza do Wisły.

Malowniczo położony na nadwiślańskiej skarpie stanowiącej strome zakończenie Gór Świętokrzyskich. To już ostatnia perła renesansu na naszym szlaku.

Sandomierz jest jednym z piękniejszych miast w Polsce. Jest też jednocześnie jednym z najstarszych. Prawa miejskie uzyskał w 1227 roku. Sandomierz to miasto królewskie, czyli takie, które zostało zlokalizowane na gruntach należących do króla.

Położony jest na siedmiu wzgórzach, dlatego często nazywany bywa Małym Rzymem.

O atrakcjach Sandomierza więcej w osobnym wpisie TUTAJ

Sandomierz nocleg

 Dworek Karpińskich (rezerwacja booking.com) 

Dwór stoi przy ulicy Browarnej, u podnóża sandomierskiej skarpy. Wzniesiony został na przełomie XVIII i XIX wieku. W połowie XIX wieku przeszedł w ręce rodziny Karpińskich i pozostawał w nich aż do lat 60-tych XX wieku. Potem wykupiony przez państwo, obecnie jest ponownie własnością prywatną.

Oprócz wyśmienitego położenia względem głównych sandomierskich atrakcji, dworek jest niezmiernie klimatycznym miejscem. Całość utrzymana jest w stylu z początku ubiegłego stulecia. Meble, ozdoby, wykończenie – wszystko do siebie pasuje, jest spójne i po prostu ładne. Wielkie brawa za aranżacje dla dekoratora wnętrz! 😊 Do tego mamy tu takie współczesne udogodnienia jak klimatyzacja czy nowoczesna łazienka

Na terenie posiadłości funkcjonuje także Camping „Browarny”. 

Tańszy, a równie fajny sposób na nocleg w tym miejscu. Oferta należy do tych samych właścicieli – rodziny Majsak. Dużo miejsca na świeżo przystrzyżonej trawce, w pełni wyposażona kuchnia i węzeł sanitarny. Do tego istnieje opcja pokoi gościnnych.

 

Wszystkie posty z Podkarpacia znajdziesz tutaj: Podkarpacie – atrakcje regionu

Wszystkie posty z województwa świętokrzyskiego znajdziesz tutaj: Świętokrzyskie – atrakcje regionu

Posty z Małopolski znajdziesz tutaj: Małopolska– atrakcje regionu

Więcej o polskich zamkach i pałacach  znajdziesz tutaj: Zamki i pałace w Polsce

Więcej o ciekawych miejscach w Polsce: 

Północ Polski 

Polska Środkowa ; 

Południe Polski

 

Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grażyna
Grażyna
4 lat temu

Bardzo mi się podoba ten wpis – ciekawy, zwracający uwagę na atuty i braki odwiedzanych miejsc. Fajnie spać i spacerować w pałacach i rezydencjach naszych rodów magnackich. Wyobraźnia i wiedza historyczna obleka się w przeżycie. Myślę, że jest to trafiony pomysł, by przybliżyć dzieciom naszą historię. Ze szkolnych „wycieczek do Łańcuta” zwykle wynosi się inne doświadczenia. Zdjęcia są super, miło też czyta się ten tekst pisany fachowo i z humorem. Gratuluję

2
0
Would love your thoughts, please comment.x