Dalej i Dłużej Panama

Panama – dlaczego warto odwiedzić ten kraj

napisany przez Agata

Panama to rajskie wyspy Morza Karaibskiego, to morskie parki narodowe na Pacyfiku, gdzie kolorowe ryby pływają wespół z żółwiami morskimi, rekinami i delfinami… Gdzie przypływają wieloryby by urodzić i odchować swoje potomstwo. To kordyliery porośnięte nieprzebraną dżunglą, w której żyją leniwce, ostronosy, quetzale, wielkie, kolorowe motyle… w której huczą wodospady i są gorące źródła. To wreszcie Indianie, którzy w swych tradycyjnych kolorowych strojach przemierzają kraj. I Panama City z najważniejszą drogą morską świata – kanałem panamskim.

Panama ma tyle do zaoferowania, że warto zatrzymać się tu na dłużej. My też, podobnie jak większość, planowaliśmy połączyć ją z Kostaryką. Ale na szczęście szybko zmieniliśmy zdanie. Bo choć w Panamie byliśmy 18 dni to i tak jednym tchem możemy wymienić co najmniej 5-6 rzeczy, których nie zdążyliśmy zrobić, a które warte są tego aby tam być, zobaczyć, poczuć.

Nasz pomysł na Panamę wyglądał zatem tak:

(sierpień 2019)

 

Transport

Samolot. Do Panamy trzeba oczywiście przylecieć, co nie jest ani krótkie, ani tanie. W tym celu trzeba śledzić oferty i promocje różnych linii lotniczych. Im jesteśmy bardziej elastyczni w datach tym lepiej. My polecieliśmy Turkish Airlines z przesiadką w Stambule i Hawanie, a w drodze powrotnej w Caracas i Stambule (sierpień 2019, 2500zł/os.). Odcinki Hawana – Panama City, Panama City – Caracas obsługiwane są przez panamską COPA Airlines. Niestety, mimo iż jeden bilet (kupiony w Turkish Airlines) i obaj przewoźnicy należą do Star Alliance, to ich systemy rezerwacyjne są ze sobą kompletnie niekompatybilne. Powoduje to szereg utrudnień i perturbacji przy ogarnianiu check-in i boardingpass. Ale ostatecznie wszystko da się załatwić i szczęśliwie dotrzeć do celu 😊. W całej tej gmatwaninie kluczowym jest fakt, aby (mimo braku zaczekowania na wszystkie odcinki lotu) nadać bagaż do portu docelowego, czyli lecąc tam – do Panama City, a wracając – do Warszawy.

INFORMACJE PRAKTYCZNE I SPOSTRZEŻENIA:

– Strefa czasowa

Minus 7h w stosunku do czasu letniego w Polsce.

Minus 6h w stosunku do czasu zimowego w Polsce.

– Język

Językiem urzędowym jest hiszpański. Po angielsku bez problemu porozumiemy się w turystycznych miejscach takich jak np. Boquete czy Bocas del Toro, ale już w mniej popularnych (a równie pięknych!) miejscach Panamy może być kłopot.

 

– Szczepienia

Przy wjeździe do Panamy nie są wymagane żadne szczepienia, ale jadąc w regiony tropikalne zdecydowanie warto zaszczepić się przynajmniej na żółtaczkę pokarmową.

– Telefony/Internet

Pierwszą rzeczą po wylądowaniu na lotnisku Tocumen w Panama City powinno być wyjęcie z telefonu europejskiej karty SIM i zastąpienie jej lokalną (do kupienia w każdym kiosku). Unikniemy w ten sposób niebotycznych rachunków za roaming, a jednocześnie będziemy mieli możliwość komunikacji np. z hotelami, przewodnikami, odbiór Internetu. Karta panamska nie daje możliwości rozmów i SMS międzynarodowych. Karty są czasowe – na tydzień (30 USD) lub miesiąc (50 USD). My kupiliśmy taką za 50 USD i mieliśmy nielimitowane rozmowy na terenie kraju oraz nielimitowany Internet.

– Waluta

Jednostką monetarną Republiki Panamy jest Balboa, którego wartość jest równoznaczna Dolarowi Amerykańskiemu. 1 PAB = 1 USD. Oznacza to tylko jedno – wszyscy i wszędzie używają dolarów. W praktyce wygląda to tak, że w obiegu jest bilon balboa, a banknoty USD, chociaż odwrotności też się czasami spotyka.

– Bezpieczeństwo

Nie czułam się w Panamie niebezpiecznie, a podróżowałam z dzieckiem (11 lat). Jest to oczywiście kraj Ameryki Łacińskiej więc oczy trzeba mieć zawsze szeroko otwarte, zwłaszcza w wielkich miastach takich jak Panama City.

– Elektryczność

Napięcie elektryczne 110V. Do gniazdek potrzebne są adaptery takie jak w USA.

– Oferta turystyczna kraju

Panama to przede wszystkim ogromne bogactwo przyrodnicze. Od północy oblewają ją wody Morza Karaibskiego, od południa Oceanu Spokojnego. W tych wodach tętni życie. Jest rafa koralowa, są kolorowe rybki, żółwie morskie, delfiny, rekiny. Od czerwca do października przypływają wieloryby. Na rajskich wyspach rosną palmy pod którymi wiszą zachęcające do odpoczynku hamaki. Panama to kraj górzysty, a te góry porośnięte są lasem tropikalnym. W głębi lądu jest tu dużo pięknych szlaków. Są cudowne wodospady. Są zwierzęta takie jak leniwce. Ptaki takie jak quetzale. Niezliczona ilość motyli, w tym olbrzymie błękitne Blue Morphos. Nie wspominam już o przeogromnej ilości gadów i płazów. Miłośnicy folkloru i etnografii też nie będą zawiedzeni. W Panamie mamy Indian Kuna, Ngöbe i Embera – żywo kultywujących swoje tradycje, chodzących w tradycyjnych strojach, przestrzegających swoich zasad.

– Sezon turystyczny

Panama to kraj leżący w strefie wilgotnego klimatu równikowego. Średnie temperatury w ciągu roku oscylują od 26 do 300C. Generalnie wyróżnia się porę deszczową – od maja do listopada, i suchą – od grudnia do kwietnia. W związku z powyższym sezon turystyczny przypada głównie na naszą polską zimę. Ale…. Jeśli chce się zobaczyć Panamę bez turystów, naturalną i pełną bujnej zieleni to nie warto bać się deszczu. Pora deszczowa oznacza zwykle godzinę lub dwie obfitych opadów dziennie. My byliśmy właśnie w sierpniu i tylko raz padało cały dzień, kilkukrotnie wcale, a w pozostałe dni mocno ale krótko. Pogoda ani razu nie popsuła nam planów, ani razu nie spowodowała że czegoś nie zobaczyliśmy, gdzieś nie dotarliśmy.

– Baza turystyczna

Wydaje się, że baza turystyczna w Panamie jest niewystarczająca w stosunku do zainteresowania tym krajem i popytu na usługi. W sezonie niskim (sierpień 2019) nie mieliśmy problemu ze znalezieniem noclegu czy zakontraktowaniu wycieczki, ale w sezonie taki problem już jest.

– Kiedy więc jechać?

Jak bym miała drugi raz jechać do Panamy to bez zastanawiania się wybrałabym sezon niski. Sierpień był strzałem w 10! Pusto na szlakach, pusto w hostalach, większość wycieczek z przewodnikami mieliśmy indywidualnie. Bujna roślinność, woda w rzekach i wodospadach. Wieloryby. A deszcz – deszcz był, ale przecież z cukru nie jesteśmy 😊.

– Transport lokalny

Transport lokalny w Panamie jest bardzo dobrze zorganizowany. Na trasach między miasteczkami nie jeżdżą luksusowe autokary i ten, kto nie lubi głośnej muzyki czy lekko podartych siedzeń będzie zawiedziony. Busety jeżdżą za to często i sprawnie. Nie zdarzyło nam się czekać na transport dłużej niż 15 minut!, a jeździliśmy sporo. Na postoje są wyznaczone miejsca (ich tajemne oznakowanie jest znane tylko miejscowym), ale jak machnie się ręką przy szosie to prawie każdy się zatrzyma.

– Taksówki

Będąc w trzy osoby często korzystaliśmy z taksówek. Ich ceny są bardzo ok. Ogólnie przyjętym tu zwyczajem w mniejszych miasteczkach są tzw. taxi compartido, czyli taksówki dzielone. Dosiadamy się więc do zajętej już taksówki, ustalamy cenę za jaką dojedziemy do wskazanego miejsca (zawsze ustalamy!) i jedziemy. Jedziemy najpierw z pierwszym klientem, potem do naszego celu. W Panama City, gdzie możliwości jest multum, takie rozwiązanie się nie sprawdzi, ale na prowincji jak najbardziej. Za taksówkę płacimy od osoby.

– Ludzie

Panamczycy są zdecydowanie mniej otwarci niż Kolumbijczycy. I to nie tylko w stosunku do obcych, ale też względem siebie. Mimo latynoskiego luzu zachowują dystans. Tacy już są, ale po życzliwości, ekspresyjności i serdeczności Kolumbijczyków musiałam długo przyzwyczajać się do nowych realiów. Może po prostu zawiesiłam poprzeczkę zbyt wysoko…?

Turystyka to dla nich już business. W Kolumbii, Serbii, Czarnogórze byliśmy gośćmi, w Panamie turystami. Niemniej jednak ani razu nie zostaliśmy oszukani ani nawet nie było takiej chęci – a to już dużo.

Panama to jeden z bardziej kosmopolitycznych krajów świata. Na ulicy można spotkać tu wszystkie barwy skóry – od alabastrowo białej, poprzez różne natężenia brązu do węglowo czarnej. Do tego dochodzi żółć i czerwień. To Panamczycy, nie obcokrajowcy.

Indianie na terenie Panamy mają swoje comarja, czyli autonomiczne prowincje czy wręcz „państwa”. Żyją tam i pracują. Ale nie tylko. Nie jest niczym nadzwyczajnym widok Indianki Kuna czy Ngöbe, które łatwo rozpoznać po strojach, w centrum Panama City czy w innym mieście. Indianie są naturalną częścią społeczeństwa panamskiego – korzystają z różnych dobrodziejstw nowoczesności, jednocześnie kultywując swoje tradycje i plemienne zasady.

– Kuchnia

Panama to niewielki kraj, który otaczają dwa oceany, dlatego nawet w środku lądu w menu nie brakuje ryb. Najlepsze jednak podawane są na Mercado de Mariscos, czyli Targu Rybnym w Panama City. Przepyszna corvina, czyli okoń morski. I najlepsze ceviche świata! Ceviche czyli surowa ryba (lub owoce morza) podawane w specjalnej zalewie z limonki. Palce lizać!!!!

Jednak Panamczycy jeszcze chyba chętniej konsumują kurczaki. Pollo frito, pollo asado czy pollo w każdej innej postaci znajdzie się zawsze i wszędzie.

A owoce tropikalne? Oczywiście! Mango, papaya, ananasy, marakuja i wszechobecne banany. Owoce najlepiej kupować na targu. W knajpkach zaś pija się soki naturalne. My jesteśmy absolutnymi fanami soków z marakuji 😊.

Z niezdrowych przekąsek polecam chipsy z bananów i smażone solone platany. A do picia rum Abuelo.

– Pamiątki

Panama to głównie tkaniny. Kolorowe, piękne tkaniny. Indianki szyją sobie z nich spódnice i bluzki. Ja kupiłam na obrus (3 jardy, czyli prawie 3m za 17 USD). Niesamowite są też materiały zdobione techniką mola, czyli wyszywaniem wzoru poprzez naszywanie poszczególnych warstw kolorowych tkanin jednych na drugie. Mola można kupić na każdym straganie, w każdym sklepie z pamiątkami. Na wyspach San Blas kupiłam sobie mola bezpośrednio od robiącej je Indianki Kuna. Co ciekawe wszędzie ceny są ujednolicone – 10, 15 i 30 USD (w zależności od wielkości i skomplikowanej struktury wzoru). Magnesy na lodówkę (3 – 4 USD), bransoletki z koralików (3 USD), rum Abuelo (5,5 USD/0,375L). Są też popularne kapelusze panamki, ale że tak naprawdę pochodzą z Ekwadoru to nie zwracaliśmy na nie uwagi 😉.

– Negocjacje

Zawsze i wszędzie. Czy to w taksówce, czy przy kupnie pamiątek, czy przy zamawianiu usługi przewodnickiej/atrakcji turystycznej. Zawsze warto przynajmniej spróbować. W większości przypadków udaje się zbić całkiem ładnie cenę. W nielicznych (np. na Isla Iguana, czy Isla Coiba) ceny są jakby ustalone odgórnie i do kogo byś nie chodził to i tak usłyszysz to samo. Na ekonomii to nazywano „zmowa cenowa” czy coś… 😉.

– Ekologia

Ech…. To temat rzeka i jakże niejednoznaczny… Z jednej strony mamy brak toreb plastikowych w sklepach, brak plastikowych słomek (nawet na wyspach San Blas Indianie nie dają słomek do kokosów, a w innych miejscach jeśli już są to papierowe), na ulicy spotyka się pojemniki do segregacji śmieci. I bardzo dobrze! Widać, że Panamczycy rozumieją temat, czują potrzebę ograniczenia śmieci. I się starają. A to już dużo! Nie wiem czy to kwestia krajów czy znak czasów, ale jak 20 lat temu podróżowałam po Ameryce Południowej to wypicie soczku i wyrzucenie plastikowej butelki przez okno w busie było normą. Teraz, tutaj (Panama, Kolumbia) – absolutnie nie do pomyślenia.

Jednocześnie nie mają oni absolutnie żadnych oporów przed trzymaniem zaparkowanych samochodów czy łódek na włączonych silnikach. Tak jakby zanieczyszczenie powietrza ich nie dotyczyło. Jakby uważali, że czyste powietrze mają i mieć będą zawsze. 

Niestety w kwestii śmieci też nie jest jeszcze tak kolorowo. Nawet płynąc po wodach Parków Narodowych mija się dużo dryfujących bezładnie plastikowych odpadów. W miastach natomiast śmieci na ulicach też nie są rzadkością. 

– Palenie

W 2008 roku weszło w Panamie prawo zakazujące palenia w miejscach publicznych. I jest ono przestrzegane. Nie tak jak w Serbii, w której smętnie wisząca tabliczka jest ledwo widzialna spod kłębów dymu. Tutaj nikt nie pali w restauracjach, na dworcach, na przystankach, w autobusach. W ogóle szczerze mówiąc nie widziałam palących ludzi na ulicach (oprócz turystów 😉).

– Ruch uliczny

Jak we wszystkich krajach latynoskich ruch jest ekspresyjny i płynny zarazem. Tu każdy się wpycha i każdy wie, że ktoś wepchnie się przed niego. Jest głośno od nieustannych potrąbywań. Potrąbuje się na ponaglenie (bo światło czerwone za długie), na przywitanie, na powiedzenie „proszę, wjeżdżaj”, na podziękowanie, na zapytanie czy nie chciało by się podjechać taksówką, busetą…. Zawsze jest ku temu jakiś powód i okazja. Potrąbuje się w dzień i w nocy.

A piesi? Piesi wbrew pozorom nie mają w Panamie źle. Może oprócz kierowców autobusów, ale tak to w zasadzie każdy raczej pieszego przepuści. Często zaproszeniem do wejścia na ulicę jest…. potrąbnięcie 😊.

– Ceny

Czy Panama jest droga? Czytając o Panamie przed wyjazdem nabrałam przekonania, że nie. W Internecie panuje opinia, że ceny są zbliżone do polskich i że jest znacznie tańsza od Kostaryki. I to ostatnie zapewne prawda. Ale w mojej opinii Panama wcale taka tania nie jest. Ceny są rzeczywiście zbliżone do polskich, choć raczej wyższe. Jest znacznie droższa od Kolumbii. Tutaj jednak nie trzeba korzystać z przelotów wewnętrznych co w Kolumbii było koniecznością. Dlatego sumując budżety naszych dwóch wypraw są one bardzo porównywalne.

Tak więc odpowiadając na pytanie czy Panama jest droga – droższa niż się spodziewałam, tańsza niż jakakolwiek zachodnioeuropejska destynacja wakacyjna (Francja, Włochy, Hiszpania, nawet Grecja)(wliczając przelot!).


KOSZTY ( 3pax, sierpień 2019)

– Ceny są zbliżone do tych w Polsce, chociaż raczej trochę wyższe. 

– Za nocleg trzeba liczyć ok. 30 -35 USD/doba za pokój 2 osobowy. W miejscach bardziej turystycznych nawet 40-45 USD. Jeśli podróżujecie w 3 osoby (tak jak my) sprawa się niestety komplikuje. Większość hoteli/hostali w Panamie ma pokoje dwuosobowe oraz sale wieloosobowe (tzw. dormy). Pozostała oferta to nieliczne pokoje tzw. rodzinne. Za „trójki” płaciliśmy od 30USD aż do 55USD. I nie były to żadne luksusy, raczej proste hostale.

– Wyżywienie: średnio za obiad/kolację w lokalnej knajpce należy liczyć 10-15 USD od osoby z napojami.

– Ceny atrakcji turystycznych są dość wysokie, zwłaszcza jak mówimy o takich miejscach jak Boquete czy Coiba.

– Transport publiczny jest na zbliżonym poziomie do cen w Polsce. Bardzo ok. są ceny taksówek, ale te trzeba wynegocjować przez jazdą.

– Przykładowe ceny artykułów spożywczych:

  • galon wody: 2,5 USD
  • piwo lokalne w puszce: 1,5 – 2 USD
  • kawa: 1,5 – 2 USD
  • małe mango 6 sztuk: 1 USD ; duże mango 2 sztuki: 1USD
  • marakuja 2 szt: 1 USD
  • rum Abuelo 0,375l: 5,5USD
  • sok z marakuji w knajpce: 3 – 4 USD

– Pamiątki:

  • mola: 15USD
  • tkanina (3 jardy): 15-18 USD
  • T-shirt: 10USD
  • magnes na lodówkę: 3-5 USD

Za taki wyjazd i plan jak nasz trzeba liczyć na miejscu 3 300 USD = ok. 12 500  zł (18  dni na miejscu, 3pax, sierpień 2019). Do tego bilety lotnicze, w naszym przypadku Turkish Airlines za 2500 zł/os. 

Daje nam to łączny budżet 20.000 zł 

(3 osoby, sierpień 2019, Warszawa – Warszawa 20 dni)


Czytaj dalej:

San Blas – rajski archipelag Kuna Yala

Panama City – miasto kontrastów

El Valle de Anton – miasteczko na dnie wulkanu

Półwysep Azuero – pustynia w tropikalnym kraju, wieloryby i uciekające muszle

Isla Coiba – najlepszy snorkeling ever

Boquete – quetzale, kolibry, dżungla i wodospady

Podobał Ci się wpis? Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się nim ze znajomymi i zostaniesz moim stałym czytelnikiem na blogu, Facebooku i Instagramie 😊

 

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz
Grzegorz
4 lat temu

Warto! Potwierdzam 🙂

1
0
Would love your thoughts, please comment.x